107 

po polsku


Wstecz / Spis tre¶ci / Dalej
ROZDZIA£ 10: FEDERACJA GALAKTYCZNA
Rozleg³a literatura na temat UFO, oparta na relacjach porwañ, nawi±zuje czêsto do pozaziemskiej organizacji, nazywanej “Federacj± Galaktyczn±". Uwa¿a siê, ¿e jest to organizacja przypominaj±ca ONZ, tyle ¿e swym zasiêgiem obejmuje ca³± galaktykê. Ta sesja teleobserwacji mia³a nam dostarczyæ wiêcej danych na ten temat. Jej wyniki by³y dla nas takim zaskoczeniem, ¿e przedstawiam je tutaj bez wstêpnych komentarzy. Sesja opiera³a siê o dane Typu 4, co oznacza, ¿e a¿ do jej zakoñczenia nie wiedzia³em, ¿e badam Federacjê.
Dane: 9 lutego 1994
Miejsce: Atlanta, Georgia
Dane: Typ 4, sesja monitorowana na odleg³o¶æ
Wspó³rzêdne celu: 3114/0029
Dane wstêpne sugerowa³y, ¿e cel zwi±zany jest ze sztuczn± konstrukcj±, ruchem
i du¿ym natê¿eniem energii.
C.B.: “Wyczuwam tu du¿o energii. Sygna³ ten wydaje siê szczególnie silny. Widaæ bardzo du¿o jasnych ¶wiate³ – ¿ó³tych, bia³ych, niebieskich. Miejsce robi wra¿enie g³adkiego, a nawet puszystego. Panuj± zarówno wysokie jak i niskie temperatury; daje siê odczuæ ekspansywn±, promieniuj±c± energiê".
MONITOR: “W porz±dku. Przejd¼ do szkicu Fazy 3".
C.B.: “Rysujê co¶ twardego i okr±g³ego w ¶rodku, otoczonego przez jasne ¶wiat³o – ¿ó³te, niebieskie i bia³e. Wokó³ ¶wiat³a unosi siê co¶ puszystego, jakby chmury. Ta rzecz w ¶rodku jest metalowa albo ma w sobie, b±d¼ na sobie, co¶ metalowego. Ca³y ten obiekt przywodzi mi na my¶l tornado, bo wokó³ twardego j±dra wyczuwam jakie¶ zawirowania. To chyba wir energetyczny. Niesamowita energia".
MONITOR: “W porz±dku. Zapisz 'tornado' w kolumnie AOL i przejd¼ do Fazy 4".
C.B.: “Znowu widzê du¿o ¶wiat³a. Co¶ okr±g³ego. Odbieram te¿ ¶wiadomo¶æ. Jak±¶ istno¶æ duchow±".
MONITOR: “Zapisz to wszystko w matrycy, a potem zrobimy przerwê. Prze¶lij mi faksem dotychczasowe dane i zadzwoñ".
C.B.: “W porz±dku. Pogadamy za kilka minut".
Po przerwie.
MONITOR: “Courtney, przenie¶ siê na powierzchniê twardego obiektu, a potem kontynuuj matrycê Fazy 4".
C.B.: Wykonujê... O rany! Muszê zapisaæ to wszystko na AOL. Bardzo silna energia".
MONITOR: “Dobrze. Poczekaj a¿ minie to wra¿enie i kontynuuj".
C.B.: “Znowu widzê ulotne ¶wiat³o, niebieskie i bia³e. Znowu du¿o energii. Znajdujê siê teraz na powierzchni. W jakim¶ miejscu. Byæ mo¿e tamten okr±g³y obiekt by³ planet±. Wszystko spowija mg³a. ¦wiat³o znajduje siê powy¿ej. Na powierzchni panuje ch³ód. Wyczuwam w powietrzu gorzki smak amoniaku".
“Widzê rzeczy, które unosz± siê do góry. Niech no przyjrzê siê bli¿ej... Jestem teraz ko³o czego¶, co jest twarde i metalowe. To budynek albo jaka¶ inna konstrukcja. Spe³nia szczególny cel. Widzê wej¶cie, mo¿e to drzwi. Czy mam tam wej¶æ?"
MONITOR: “Zanim to zrobisz, cofnij siê trochê ¿eby¶ móg³ ogarn±æ wzrokiem ca³± konstrukcjê".
C.B.: “Ju¿ to robiê... Ta budowla naprawdê jest bardzo du¿a, powiedzia³bym niebotyczna. Wykonano j± chyba z metalu. Nie widzê w pobli¿u innych budynków".
MONITOR: “W porz±dku. Teraz wejd¼ do budowli".
C.B.: “Jestem z powrotem przy wej¶ciu. Wchodzê do ¶rodka... OK, s± tu jakie¶ istoty, du¿o istot. To dziwne miejsce. Oni wszyscy s± ³ysi".
MONITOR: “Trzymaj siê struktury. Uwa¿aj z AOL. Wype³nij matrycê".
C.B.: “Wszystkie te istoty nosz± bia³e szaty przypominaj±ce szlafroki. Maj± bardzo g³adk± skórê, a cerê bia³± lub kremow±. Mam wra¿enie, ¿e to wa¿ne miejsce"
MONITOR: “Naszkicuj twarz jednego z nich".
C.B.: “Dobra... Te istoty s± podobne do ludzi, a miejsce przypomina mi klasztor Zeñ".
MONITOR: “Zapisz to w odpowiedniej rubryce: 'jak klasztor Zeñ'. Id¼ dalej".
C.B.: “Oni porozumiewaj± siê telepatycznie i s³ownie. Czujê wyra¼nie, ¿e to jaki¶ rodzaj rady, która ma scentralizowan± strukturê. Wydaj± siê nie wiedzieæ, ¿e ich obserwujê. S± chyba zaprz±tniêci sprawami pañstwa czy rz±du".
“Skupiam siê teraz bardziej na cz³onkach rady. Ci ludzie dobrowolnie wykonuj± swoj± pracê. To bardzo presti¿owa praca, któr± nie³atwo otrzymaæ."
“Teraz odkry³em, ¿e jest tu przewodnicz±cy, który kieruje ca³± rad±. Inni go popieraj±. Mo¿na by go nazwaæ prezydentem, przewodnicz±cym lub premierem".
MONITOR: “Co siê dzieje?"
C.B.: “Wygl±da na to, ¿e myli³em siê, s±dz±c, ¿e oni nie zdaj± sobie sprawy z mojej obecno¶ci. Witaj± mnie. Ciesz± siê, ¿e przybyli¶my. Mówi± mi, ¿e od tej chwili stajemy siê pe³noprawnymi cz³onkami rady".
“Prowadz± mnie do przewodnicz±cego. Patrzy mi prosto w twarz. Siedzi na krze¶le i ma na sobie bia³y czy mo¿e niebieskawo-bia³y szlafrok. Sprawia wra¿enie trochê ociê¿a³ego."
MONITOR: “Jeste¶ teraz sam, Courtney. Po prostu trzymaj siê struktury. Notuj wszystko".
C.B.: “Ten go¶æ jest powa¿ny, ale gdzie¶ w ¶rodku wyczuwam u niego poczucie humoru. Nie zagra¿a mi w najmniejszym stopniu. Wiesz, to tak jakby¶ mia³ spotkanie z mistrzem duchowym, takim jak Budda".
MONITOR: “Zapisz to w kolumnie AOL. S³uchaj jego wskazówek".
C.B.: “On mnie wita w swoim umy¶le. Chce, ¿ebym wnikn±³ do jego umys³u, poniewa¿ jest to naj³atwiejszy sposób porozumiewania siê. Co mam robiæ?"
MONITOR: “Wejd¼ do jego umys³u. Skup siê na pojêciu 'przewodnictwa' i zobacz, co on zrobi".
C.B.: “Jak tylko wnikn±³em do jego umys³u, ponownie znalaz³em siê w przestrzeni. Znajdujê siê poza Mleczn± Drog± i spogl±dam na ni± z zewn±trz. Nad obrazem narysowane s± kropkowane linie, które dziel± galaktykê."
“Dowiadujê siê, ¿e potrzebuj± pomocy. Potrzebuj± nas. Odnoszê wra¿enie, ¿e potrzebuj± nas w jakim¶ galaktycznym sensie, ale chyba to do mnie nie trafia. Oni s± o wiele potê¿niejsi od ludzi; nie mam pojêcia, dlaczego mieliby nas potrzebowaæ."
“Przywódca wyczuwa mój opór i kieruje mnie z powrotem na Ziemiê. Mówi mi, ¿e w przysz³o¶ci ludzie opuszcz± swoj± planetê. Teraz t³umaczê gestalty na s³owa. Wynika z nich jasno, ¿e ludzie na Ziemi s± obecnie zbyt niepohamowani i przykrzy. Wymagaj± 'obróbki'. Nie ulega w±tpliwo¶ci, ¿e zanim opu¶cimy Ziemiê musimy siê zmieniæ."
MONITOR: “Zapytaj, czy maj± jakie¶ praktyczne sugestie co do tego, jak mo¿emy im pomóc".
C.B.: “Mówi± mi, ¿e mam bezwzglêdnie ukoñczyæ ksi±¿kê. Inni zrobi± resztê. Zaanga¿owanych w ten plan jest wielu ludzi. Wiele gatunków, przedstawicieli, grup".
MONITOR: “Zapytaj, z kim jeszcze powinni¶my siê spotkaæ przy pomocy teleobserwacji lub innej techniki?"
C.B.: “Tylko z Marsjanami. Mówi± mi, ¿e nasz kontakt z istotami pozaziemskimi ograniczy siê na razie tylko do Marsjan, przynajmniej w najbli¿szej przysz³o¶ci".
MONITOR: “Zapytaj, czy s± jakie¶ nowe informacje, co¶, o czym powinni¶my wiedzieæ, a czego jeszcze nie wiemy?"
C.B.: “Ten go¶æ jest bardzo cierpliwy. Wie, ¿e to dla mnie trudne. Mówi, i¿ czeka nas wiele problemów. Z ca³± pewno¶ci± wydarzy siê katastrofa planetarna, a mo¿e powinienem powiedzieæ katastrofy. Nast±pi chaos, niepokoje, koniec obecnego porz±dku politycznego. Bêd±c takimi, jakimi jeste¶my obecnie, nie poradzimy sobie z t± now± rzeczywisto¶ci±. Mówi wrêcz, ¿e je¿eli chcemy posun±æ siê naprzód, w centrum naszego zainteresowania winna znale¼æ siê ¶wiadomo¶æ".
“On teraz pods³uchuje twoje (mojego monitora) my¶li. To tak jakby ciê namierza³, czy co¶ w tym rodzaju. Twierdzi, ¿e ty spe³niasz w tym wszystkim bardzo wa¿n± rolê. Musimy tu wróciæ – do ich ¶wiata – w pó¼niejszym terminie. Bêdziemy przedstawicielami ludzi, wybranymi z racji naszej ¶wiadomo¶ci. To ¶wiadomo¶æ zdecydowa³a o naszym przybyciu do nich w tym punkcie. I jeszcze co¶. Nie jeste¶my zbawcami, a tylko wstêpnymi reprezentantami. Chce, ¿eby co do tego nie by³o w±tpliwo¶ci."
“Zale¿y mu na tym, aby¶my zrozumieli, ¿e ponosimy odpowiedzialno¶æ za godne reprezentowanie naszego gatunku. Nie nale¿y zwlekaæ. To nasze zadanie na teraz. Ka¿dy z nas ma jak±¶ rolê do spe³nienia. Do mnie na przyk³ad nale¿y zapisywanie wszystkiego, co tu do¶wiadczam."
“Podoba mu siê twoje poczucie humoru. Mówi, ¿e w przysz³o¶ci bêdzie okazja do podobnych spotkañ. Na razie jednak musimy skupiæ siê na ksi±¿ce. Ksi±¿ka jest wa¿na, bo oni j± wykorzystaj±."
MONITOR: “Podziêkuj mu. Musimy teraz koñczyæ".
C.B.: “Podziêkowa³em. On ju¿ zreszt± wiedzia³, ¿e czas na mnie".
MONITOR: “Zapisz godzinê zakoñczenia, Courtney".
D³uga pauza.
C.B.: “Móg³by¶ mi ju¿ powiedzieæ jaki by³ cel".
MONITOR: ¦mieje siê nerwowo. “Federacja".
C.B.: “Rozumiem".
Komentarz
Implikacje tej sesji siêgaj± sfery praktycznej, lecz tak¿e wzniosie filozoficznej. Czytelnicy sami zdecyduj±, jak oceniæ moj± interpretacjê.
Istnieje galaktyczna organizacja rz±dowa. Nie wiem, jak zhierarchizowana czy scentralizowana jest jej w³adza, ani ile gatunków czy kultur planetarnych j± reprezentuje. Nie wiem te¿, czy jakie¶ grupy lub kultury zdecydowa³y siê nie wst±piæ do organizacji ani czy komu¶ odmówiono cz³onkostwa. Czujê jednak wyra¼nie, ¿e ludzie z Ziemi przygotowywani s± do do³±czenia do niej. Wygl±da na to, ¿e moje pierwsze wyst±pienie w radzie zosta³o odczytane jako pozytywne. Byæ mo¿e jedn± z dróg prowadz±cych do cz³onkostwa jest ¶wiadome poszukiwanie tej organizacji przy pomocy odpowiednich ¶rodków. Rzeczywi¶cie, na podstawie tego, co powiedzia³em, ludzie mog± ju¿ w jakim¶ sensie uwa¿aæ siê za przedstawicieli Federacji, chocia¿ w±tpiê, ¿eby¶my – mój monitor czy ja – czuli siê szczególnie dobrze, reprezentuj±c kogo¶ wiêcej ni¿ samych siebie.
Cz³onkowie Federacji odznaczaj± siê bardzo wysokim poziomem ¶wiadomo¶ci. Znaczy to, ¿e ca³kowicie rozumiej± ¶wiadomo¶æ – zarówno w jej aspekcie fizycznym jak i subprzestrzennym. Uwa¿aj± oni, i¿ ogólne podniesienie ludzkiego rozumienia ¶wiadomo¶ci jest niezbêdnym warunkiem naszego uczestnictwa w ¿yciu galaktyki. Jeszcze raz pragnê podkre¶liæ, jak wa¿ne by³o w czasie obecnej sesji poczucie rozwiniêtego rozumienia ¶wiadomo¶ci. Niewykluczone, ¿e to w³a¶nie mój wzrost ¶wiadomo¶ci pozwoli³ mi dotrzeæ do rady, ale nie dysponujê ¿adnym obiektywnym miernikiem, aby oceniæ, na ile jest to prawd±. Nie ulega jednak w±tpliwo¶ci, ¿e wed³ug cz³onków Federacji, rozwój ¶wiadomo¶ci stanowi cel, do którego wszyscy powinni¶my d±¿yæ. To najpilniejsza
potrzeba i wymóg, jakiemu musimy sprostaæ. Co wiêcej, wygl±da na to, ¿e ludzie powinni zacz±æ badaæ ¶wiadomo¶æ z bardziej praktycznej i naukowej perspektywy, a nie patrzeæ na ni± przez zniekszta³caj±ce dwuogniskowe soczewki intelektu, które oddzielaj± nasze rozumienie rzeczywisto¶ci fizycznej od niefizycznej. Moim zdaniem, dopóki nie wyro¶niemy z krótkowzroczno¶ci w tej kwestii, pozostaniemy najprawdopodobniej do¶æ prymitywnym spo³eczeñstwem, a z punktu widzenia planetarno-kulturalnego – “galaktycznym wstecznikiem".
Literatura dotycz±ca porwañ przez UFO pe³na jest relacji spotkañ ET i ludzi, w których przedmiot rozmowy stanowi± przysz³e katastrofy planetarne na Ziemi. Przyczyny katastrof s± zwykle natury ekologicznej lub nuklearnej, a czêstotliwo¶æ, z jak± te ostrze¿enia siê pojawiaj±, budzi w±tpliwo¶ci. Ta sesja dostarczy³a mi z bezpo¶redniego ¼ród³a wskazówki, ¿e takie problemy istotnie mog± wyst±piæ. Jednak w tym punkcie moich badañ nie by³em w stanie okre¶liæ, w jaki sposób ³±czy³y siê one z ewentualnym opuszczeniem Ziemi przez ludzi.
Pod koniec sesji, pierwsz± rzecz±, co do której zgodzili¶my siê z moim monitorem by³o to, ¿e aby zrozumieæ tê coraz bardziej komplikuj±c± siê sytuacjê, potrzebujemy wiêcej danych. Dziwili¶my siê, jak mogli¶my byæ tak naiwni, gdy zaczynali¶my nasze badania. Pomys³ zidentyfikowania lataj±cych w spodkach ET wydawa³ siê teraz bardzo p³ytki.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pajaa1981.pev.pl