153 

po polsku


Wstecz / Spis tre¶ci / Dalej
ROZDZIA£ 20: NOCNY TERROR
Wedle wszystkich praw, w tym momencie niniejsza ksi±¿ka powinna siê skoñczyæ. Tak naprawdê, koñczy³a siê poprzednim rozdzia³em. Zredagowa³am j± i przygotowa³am do wys³ania kilku wydawcom. Zgodnie bowiem ze wszelkimi regu³ami pracy pisarskiej, kiedy autor dociera do ostatecznych konkluzji, jego wnioski zamykaj± ksi±¿kê. Dalsze badanie tematu by³oby po prostu bezowocne. Jednak¿e, w roku 1987, zdarzy³o siê co¶, co zmusi³o mnie do ponownego otwarcia “akt Phila". Materia³ dotycz±cy procesu zasiewania ¿ycia na naszej planecie pochodzi³ z lat 1984-1985. Po zakoñczeniu sesji zwi±zanych z tym zagadnieniem, Phil zaj±³ siê w³asnym ¿yciem. Chyba zaakceptowa³ wszystkie do¶wiadczenia wyniesione z naszych spotkañ, wszystkie swe niezwyk³e wspomnienia. Odsun±³ je w k±t ¶wiadomo¶ci i nie wraca³ do nich. Ja natomiast kontynuowa³am pracê z innymi pacjentami i pisa³am nastêpne ksi±¿ki. Poza tym, szuka³am wydawcy dla ksi±¿ki dotycz±cej do¶wiadczeñ z Philem.
Od zakoñczenia moich spotkañ z Philem minê³y dwa lata. W swej pracy spotyka³am siê z niezwyk³ymi informacjami. Nie odrzuca³am ich. Stara³am siê je przyjmowaæ z otwartym umys³em. Poza prowadzeniem sesji regresji hipnotycznej zajmowa³am siê tak¿e prac± w MUFONIE (Mutual UFO Network – znana ¶wiatowa organizacja, koncentruj±ca siê na badaniach zjawiska UFO). Od 1987 roku pracowa³am nad spraw± “wziêæ" na pok³ady UFO. Zajmowa³am siê lud¼mi, którzy twierdzili, ¿e zostali uprowadzeni na pok³ady pozaziemskich statków kosmicznych. Moja praca zyska³a nowe perspektywy. Pomaga³am ludziom rozwi±zywaæ problemy wynik³e z traumatycznych prze¿yæ ich tera¼niejszego, a nie tylko – przesz³ego ¿ycia. To zmusi³o mnie do zmiany technik pracy. Zbiera³am informacje pochodz±ce od wielu osób i notowa³am podobieñstwa miêdzy ich do¶wiadczeniami ze spotkañ z istotami pozaziemskimi. Oczywi¶cie, nie porzuci³am swych badañ nad reinkarnacj±. Wszystkie moje wnioski i teorie dotycz±ce powy¿szych zagadnieñ przedstawiam w mej ksi±¿ce The Custodians, ilustruj±cej, przede wszystkim, me badania nad fenomenem “wziêæ" na pok³ady statków kosmicznych.
Mniej wiêcej w tym czasie (1987), Budd Hopkins oraz Whitley Strieber opublikowali swe ksi±¿ki na temat uprowadzeñ przez istoty pozaziemskie i zwrócili uwagê opinii publicznej na tê sferê zagadnieñ. To w³a¶nie oni otworzyli zaklête wrota tematyki “wziêæ". Podczas lektury ich prac wielu ludzi odkrywa³o cieñ wspomnieñ ze spotkañ z UFO, dot±d skrzêtnie ukrywanych przez ich opiekuñcz± pod¶wiadomo¶æ. Byæ mo¿e, by³ to jeden z celów obydwu wielkich badaczy? Mo¿e tego typu wspomnienia znajduj± siê gdzie¶, na krawêdzi ¶wiadomo¶ci i potrzebuj± tylko s³abego impulsu, by wyp³yn±æ na powierzchniê ¶wiadomego umys³u? A mo¿e, “przebudzenie" ludzkiej ¶wiadomo¶ci poprzez literaturê to nie zamierzenia pisarzy i badaczy, lecz etap m±drego, przemy¶lanego i skomplikowanego planu, którego ludzki umys³ nie jest w stanie obj±æ?
Chyba nie zaskoczy³ mnie fakt, ¿e Phil (w tera¼niejszym ¿yciu) prze¿y³ spotkanie z pozaziemsk± cywilizacj±. Co by nie mówiæ, by³ predestynowany do tego typu do¶wiadczeñ. W koñcu, w poprzednich wcieleniach, sam by³ istot± pozaziemsk±. Phil zadzwoni³ do mnie której¶ nocy, w 1987 roku. Od razu wiedzia³am, ¿e co¶ go niepokoi. Powiedzia³, ¿e w³a¶nie skoñczy³ lekturê Wspólnoty Whitley'a Striebera. Zaniepokoi³y go w tej ksi±¿ce dwie sprawy. Pod jej wp³ywem odkry³ wspomnienia, z którymi nie móg³ sobie poradziæ. W swej ksi±¿ce, Strieber wspomina o obrazie “sowy" jako o projekcji rzeczywistego obcego. W mojej praktyce spotka³am siê z rozmaitymi typami projekcji. Nazywa³am je “nak³adkami". Maj± one chroniæ nasz± ¶wiadomo¶æ przed rzeczywistymi doznaniami, postrzeganymi obrazami. Byæ mo¿e, sami obcy stosuj± metodê “nak³adki", by chroniæ ludzi przed szokiem lub innymi negatywnymi doznaniami. Je¶li tak, to naprawdê potrafi± manipulowaæ naszymi umys³ami.
W swej ksi±¿ce Strieber wspomina tak¿e o istotach przypominaj±cych owady. Ta informacja równie¿ zaniepokoi³a Phila; przywo³a³a niejasne wspomnienia. Przypomnia³a mu o koszmarnym ¶nie, który mia³ kilka lat temu, gdy mieszka³ w Kansas. Teraz nie wiedzia³, czy by³ to tylko nocny koszmar, czy co¶ wiêcej. Poprosi³ mnie o zorganizowanie sesji, która wyja¶ni³aby tê kwestiê.
Zaaran¿owa³am spotkanie. Phil opowiedzia³ mi wszystko, co pamiêta³ ze snu, który mia³ w 1977 roku, kiedy to mieszka³ w Lawrence, w Kansas. Skoñczy³ wówczas 21 lat. Wydarzenia opowiedziane przez Phila rozgrywa³y siê przed jego przeprowadzk± do siostry, do San Francisco oraz przed prób± samobójstwa. Z owej koszmarnej nocy pamiêta³ dwa odrêbne wydarzenia. Chocia¿ nie by³ pewien, czy mia³y one miejsce tej samej nocy. Wiedzia³ tylko, ¿e dzia³o siê to podczas jego pobytu w Kansas.
Pewnego wieczoru wraca³ do Lawrence z Ottawy, gdzie wybra³ siê do kina. Wieczór by³ do¶æ jasny. Warto nadmieniæ, ¿e w kinie Phil ogl±da³ komediê, a nie film grozy czy science-fiction, co mog³oby czê¶ciowo t³umaczyæ pó¼niejsze wypadki. Phil jecha³ opustosza³± drog±. Nagle, w szaro¶ci wieczoru, na wprost samochodu, zobaczy³ ogromnego ptaka. Wed³ug Phila, by³a to wielka sowa, prawdopodobnie szukaj±ca na drodze szczurów albo jakich¶ martwych zwierz±t. Lecia³a bardzo nisko, tu¿ nad ¶rodkiem jezdni. W pewnej chwili znalaz³a siê w zasiêgu przednich ¶wiate³ samochodu. Phil pomy¶la³, ¿e uderzy w pojazd. Przestraszy³ siê, bo wszystkie wypadki zachodzi³y bardzo szybko, a ca³e zdarzenie by³o raczej niezwyk³e. Wspomnienie tego w³a¶nie wieczoru porazi³o Phila podczas lektury Wspólnoty. A ¶ci¶lej mówi±c, podczas lektury fragmentu traktuj±cego o sowie. Po dziwnym wypadku na drodze Phil wróci³ do domu i po³o¿y³ siê spaæ. Podczas rozmowy ze mn± stwierdzi³, ¿e nastêpne niezwyk³e wydarzenie nast±pi³o w³a¶nie tej nocy, ale ze wzglêdu na niepe³no¶æ wspomnieñ, nie by³ tego pewien.
Pamiêta³, ¿e obudzi³ siê oko³o czwartej nad ranem. Przebudzi³ siê nagle, zlany potem i sparali¿owany strachem. Stwierdzi³, ¿e nigdy w ¿yciu nie ba³ siê tak bardzo, jak tamtej nocy. Mia³ wówczas sen, który pamiêta mimo up³ywu czasu. Próbowa³ mi go opowiedzieæ. Dostrzeg³am wówczas, ¿e sen ten wci±¿ wzbudza w nim silne emocje, nawet po dziesiêciu latach.
“Najpierw, we ¶nie, ja – czy te¿ moja dusza – czu³em siê jak... wielka kropla, kropla wody... kropla czego¶. Nie czu³em w³asnego cia³a. Ono by³o takie... rozmyte, bezw³adne. I wtedy zbli¿y³ siê do mnie jaki¶ gigantyczny palec. Pojawi³ siê... sk±d¶ i popchn±³ tê kroplê, która by³a mn±. Czu³em wtedy silny ucisk, jakby mój duch, moja dusza by³a wypychana z fizycznego cia³a. To by³o tak, jakby moja ¶wiadomo¶æ sta³a siê pi³k±, któr± bawi³ siê ten wielki palec; odbija³ j± do góry i w dó³."
Niestety, Phil nie pamiêta³ zbyt du¿o ze swego snu. Przypomnia³ sobie jeszcze jakie¶ dziwne stworzenia o kszta³tach owadów, lecz wielko¶ci cz³owieka. Wspomnia³ tak¿e poczucie ca³kowitego parali¿u cz³onków:
“Wiedzia³em, ¿e nie mogê siê poruszyæ. Wiedzia³em, ¿e! nawet, gdybym móg³, to nie powinienem siê ruszaæ. W³a¶ciwie, nie próbowa³em walczyæ. Co¶ mi mówi³o, ¿e nie stanie mi siê nic z³ego. W tym ¶nie jednak by³em przera¿ony."
S±dzi³am, ¿e te owadopodobne istoty maj± wielkie oczy, ma³e twarze i d³ugie ramiona. Phil dopowiedzia³ kilka szczegó³ów ich wygl±du: “Nie widzia³em ich twarzy. Pamiêtam tylko ogólny wizerunek tych stworzeñ. Wygl±da³y jak patyki z g³owami na górnych koñcach. Mia³y kilka rodzajów ramion. W ¶nie natychmiast zidentyfikowa³em je jako istoty-owady".
Podczas przeprowadzanych na nim badañ, Phil odczuwa³ pewne niedogodno¶ci, jednak nie czu³ bólu. “Czu³em, fizycznie, ¿e jaki¶ przedmiot jest wpychany w okolicach mojego karku, ale nie by³a to przemoc fizyczna, a raczej – psychiczna. To wszystko by³o takie dziwne, obce. Uczucie, ¿e ja nie mam nad niczym kontroli, a oni – czy 'to' – jakkolwiek powiemy – maj±. Wówczas nie mia³em ¿adnych moralnych oporów. Znalaz³em siê po prostu w sytuacji, która nie by³a dla mnie komfortowa. To wszystko. Trudno opisaæ moje odczucia. Jak powiedzia³em, by³o to dziesiêæ lat temu. Szkoda, ¿e nie zapisa³em tego snu. Do czasu lektury Wspólnoty Striebera, nawet o nim nie my¶la³em."
Phil opowiedzia³ mi tak¿e o swych doznaniach po przebudzeniu. “Obudzi³em siê i pomy¶la³em, ¿e mia³em koszmarny sen. Jeszcze nigdy nie czu³em* takiego przera¿enia, tak potwornego strachu. My¶la³em, ¿e jestem bliski ¶mierci ze strachu. Wsta³em i w³±czy³em wszystkie ¶wiat³a w mieszkaniu, nawet w toalecie. Nie mog³em znie¶æ ciemno¶ci. Zacz±³em siê modliæ. Nastêpnego dnia poszed³em do ksiêdza z mojej parafii i powróci³em na ³ono ko¶cio³a katolickiego. Nie jestem osob± religijn±, pobo¿n±, ale wówczas tylko o tym mog³em my¶leæ. S±dzi³em, ¿e podczas snu przysz³o co¶ z³ego, diabelskiego i przerazi³o mnie. Tylko w ten sposób mog³em uporaæ siê z tymi wydarzeniami: nazywaj±c je poczynaniami diabelskimi. ¦ni³em najstraszliwszy koszmar w ¿yciu. Równie¿ na jawie nie do¶wiadczy³em czego¶ równie przera¿aj±cego. Opowiada³em ten sam sen wielu ludziom, przez kilka lat, ale nikt nie powi±za³ go z ¿adnymi realnymi do¶wiadczeniami, z uprowadzeniami na pok³ad UFO. Dopiero ksi±¿ka Striebera podsunê³a mi pewne sugestie. Byæ mo¿e, by³ to naprawdê tylko nocny koszmar, ale wola³bym to sprawdziæ."
Je¶li ludzka ¶wiadomo¶æ zalicza spotkania z istotami pozaziemskimi do sfery marzeñ sennych, to trzeba przyznaæ, i¿ obcy ¶wietnie opanowali sztukê maskowania, kamuflowania realnych do¶wiadczeñ. Ilustruje to ich pe³n± wiedzê na temat ludzkiej psychiki. Znaj± nas lepiej, ni¿ my sami. Jednak nie do koñca chyba rozumiej± nasze metody zdobywania informacji. Nie w pe³ni rozumiej±, ¿e mo¿emy je uzyskaæ dziêki hipnozie.
Zdecydowa³am siê na zorganizowanie sesji z Philem. Jako cel postawi³am sobie ujawnienie jego wspomnieñ, prawdopodobnie kryj±cych siê pod obrazami nocnego koszmaru.
Chocia¿ nie pracowali¶my razem od dwóch lat, nie mieli¶my problemów z nawi±zaniem kontaktu. Phil niemal od razu wszed³ w g³êboki trans. Poprosi³am, by wróci³ do roku 1977, kiedy mieszka³ w Kansas. Natychmiast poda³ mi swój adres, zacz±³ opisywaæ mieszkanie w starym domu i opowiadaæ o swej pracy w zak³adzie elektronicznym.
Przenios³am go do tej nocy, kiedy wraca³ z Ottawy, z kina. Natychmiast zacz±³ opowiadaæ o wrze¶niowym wieczorze i samotnej podró¿y samochodem. Mówi³ te¿ o wielkiej sowie, która pojawi³a siê w ciemno¶ci i lecia³a ¶rodkiem drogi, na wprost samochodu. Musia³am go uspokoiæ, poniewa¿ przestraszy³ siê, ¿e zaraz nast±pi zderzenie z ptakiem.
D: Czy to by³o jedyne niezwyk³e wydarzenie tamtej nocy?
P: Nie, chyba nie, dzia³o siê co¶ jeszcze, ale... czujê, ¿e powiedziano mi, i¿ nic wiêcej siê nie sta³o, (z nag³ym oburzeniem w g³osie) Ja nie widzia³em sowy! Powiedziano mi, ¿e widzia³em sowê. Nakazano mi j± widzieæ!
D: Czy to znaczy, ¿e tam nie by³o sowy?
P: Nie. Powiedziano mi, ¿e jest. Albo zasugerowano mi, ¿e j± widzê.
D: Co przez to rozumiesz? Kto ci powiedzia³, kto zasugerowa³?
P: Widzê ¶wiat³a. Rozb³yski ¶wiat³a. ¦wiat³o pada na ziemiê, na drogê.
D: Czy to ¶wiat³a z okolicznych domów?
P: Nie, nie. One maj± ró¿ne kolory. Przypominaj± neony, s± niebieskie i czerwone, maj± wiele, wiele kolorów.
D: Jak lampki na bo¿onarodzeniowej choince?
P: Maj±, znacznie wiêcej kolorów. ¦wiat³a padaj± chyba z mojej prawej strony... tam s± jakie¶ drzewa albo... nie widzê zbyt wyra¼nie. Tylko cienie i smugi ¶wiat³a. Ale tam co¶ siê rusza, (powa¿nym tonem) Czujê, ¿e nadszed³ czas, by siê tego dowiedzieæ, by sobie przypomnieæ.
D: Co siê sta³o?
P: Co¶ ka¿e mi zjechaæ z drogi... na prawo. Jest tam ¶cie¿ka prowadz±ca miêdzy drzewa. Co¶ nakazuje mi tam skrêciæ, (miêkko, cicho) To nie jest dobre posuniêcie. Zjechanie z drogi to nie jest dobre posuniêcie.
D: Co masz na my¶li?
P: Nie wiem. Chyba nie chcê tego zrobiæ. Co¶ ka¿e mi zjechaæ z drogi, ale ja nie chcê.
D: Skrêci³e¶?
P: Nie. Zatrzyma³em siê na ¶rodku drogi... poniewa¿ na ¶rodku drogi jest ¶wiat³o. Tam jest ¶wiat³o, (emocjonalnie) Oni... zatrzymali mnie. Na ¶rodku drogi. Jestem z³y. Czujê gniew, (z pro¶b± w g³osie) Nie chcê tego robiæ. A oni i tak to zrobi±.
D: Kto ciê zatrzyma³?
P: Oni. Oni to zrobili.
D: Kim s± “oni"?
P: Nie wiem. Nie wiem, kim oni s±. Na drodze jest ¶wiat³o. Musia³em siê zatrzymaæ na ¶rodku drogi. Ja nie chcê tego do¶wiadczyæ, nie czujê siê gotowy. My¶la³em, ¿e by³em... chcia³em, ale nie by³em gotowy.
D: Co to znaczy? Czy ju¿ wcze¶niej mia³e¶ takie do¶wiadczenia ?
P: (Pauza, pó¼niej cicho) Tak.
D: I chcia³e¶ prze¿yæ to znowu?
P: Ja... (z westchnieniem) nie wiem. Nie rozumiem.
D: Ale zobaczy³e¶ ¶wiat³a i wpad³e¶ w gniew? I co siê pó¼niej sta³o ?
P: Przyszli do samochodu... nie podoba mi siê to. Nie lubiê ich. Ale wiem, ¿e oni nie zamierzaj± mnie skrzywdziæ. Czujê... bezw³ad. To nie ja. Nie wiem, kim jestem.
D: Jak oni wygl±daj±?
P: S± niscy, tacy mali. Nie chcê ich ogl±daæ. Czujê ich d³onie... na mnie. S± takie zimne. Nie rozumiem, dlaczego oni chc± mnie. Dlaczego ja? Dlaczego ja? Czego¶ ode mnie chc±. Potrzebuj± mnie do czego¶. Oni s± tacy przyja¼ni, czujê ich... mi³o¶æ. Nie rozumiem. S± niscy, maj± szar± skórê. S±... ³ysi, maj± du¿e g³owy i ma³e, cienkie palce.
D: A jak wygl±daj± ich twarze?
P: (Pauza) Widzê tylko ogromne oczy. Oni s± jak dzieci, szczup³e dzieci, ma³e dzieci.
D: Ilu ich jest?
P: (Pauza) Nie jestem pewny. Chyba piêciu.
D: I co siê sta³o pó¼niej?
P: Nie chcê, nie mogê zostawiæ samochodu na ¶rodku drogi. Mówiê im, ¿e nie mogê. Oni mówi±, ¿e wszystko jest w porz±dku. To dziwne. Nie chcê zostawiaæ samochodu po¶rodku drogi. Oni mówi±, ¿e wszystko bêdzie dobrze. Wiêc zostawi³em. Poszli¶my do statku kosmicznego. Oni mnie prowadzili. Ca³y czas mnie trzymali i dotykali, jakby prowadzili. I szed³em.
W tych ma³ych istotach by³o co¶ dziwnie znajomego. Zachowywa³y siê tak, jakby zna³y Phila. Nie wzbudza³y w nim strachu. Mia³ wra¿enie, ¿e znajduje siê pomiêdzy przyjació³mi. Po sesji czu³ siê nieco zak³opotany moimi wnioskami.
D: Czy oni z tob± rozmawiaj±? Pos³uguj± siê jêzykiem?
P: Oni nie mówi± s³owami, ale... uczuciami. Emocjami. Ja po prostu wiem, co mówi±. I potrafiê im odpowiedzieæ. Wchodzimy do statku. Tam s±... otwarte drzwi. Wchodzimy.
D: Po schodach?
P: Nie, to raczej rampa, bez stopni. Wnêtrze statku jest jasno o¶wietlone. Wszêdzie jest ¶wiat³o. Po prostu jest. Chyba na kogo¶ czekaj± albo kogo¶ szukaj±. Zatrzymali¶my siê u szczytu rampy. Po mojej prawej stronie jest jakie¶ pomieszczenie. To chyba pokój kontrolny. Co¶ tam przygotowuj±.
D: Powiedzia³e¶, ¿e na kogo¶ czekaj±? Co teraz siê dzieje?
P: (Z g³êbokim westchnieniem) Bojê siê, poniewa¿ wiem, co siê wydarzy. I nie chcê tego.
D: Sk±d wiesz, co siê zdarzy?
P: Wiem, co zamierzaj±. Po prostu, wiem. I nie podoba mi siê to. Bojê siê... (pauza).
Wydawa³o mi siê, ¿e Phil najwyra¼niej boi siê wydarzeñ, które mia³y nast±piæ. Dlatego da³am mu instrukcje, by nie uczestniczy³ we wspomnianych scenach. Móg³ je obserwowaæ bez osobistego i emocjonalnego zaanga¿owania.
D: Na kogo oni czekaj±?
P: (Pauza) Chyba na mnie. (westchnienie) Chyba bêdê musia³ przez to przej¶æ. Czujê, ¿e nie chcê ich zawie¶æ, rozczarowaæ. Lubiê ich. Oni s±... dobrymi lud¼mi. Zapewnili mnie, ¿e wszystko bêdzie dobrze, wiêc... przejdê przez to.
D: Czy mo¿esz samodzielnie podj±æ decyzjê?
P: Nie wiem. Nie chcê wiedzieæ.
D: Id¼my dalej. Dok±d ciê zaprowadzili?
P: Korytarzem w dó³, a pó¼niej na lewo. Drugie drzwi po lewej stronie. Tu jest bia³o. W ¶rodku wszystko jest bia³e.
D: Czy dostrzegasz co¶ szczególnego?
P: Tak. (Pauza, potem emocjonalnie.) TO! Widzê to! Nie podoba mi siê to.
D: Czym jest ,,to"?
P: Nie wiem. Nie wiem, czy to jest maszyna, czy ¿ywa istota. Ale nie podoba mi siê.
D: Ja k to wygl±da?
P: Przypomina co¶, czego mój ojciec u¿ywa³ w gabinecie. (Ojciec Phila by³ dentyst±.) Przyrz±d do borowania... Wiertarka dentystyczna. Mieli¶my tak± w wojsku. Ale ta ma jakie¶ dodatkowe urz±dzenia. Ma takie wysuwane ramiê, czy co¶ w tym rodzaju, (emocjonalnie) Nie wiem, czy to ¿ywa istota, czy maszyna. Chyba to ¿ywe stworzenie.
D: Dlaczego s±dzisz, ¿e to ¿yje?
P: Nie wiem. Nie chcê na to patrzeæ. Nie chcê wiedzieæ, co to jest. Nie chcê tego ogl±daæ!
D: Nie musisz, je¶li nie chcesz. Opowiadaj tylko, co siê dzieje.
P: Nie wiem. Nie chcê patrzeæ. Le¿ê na stole. Jest bia³y... jest zimny. Prosili mnie, bym siê po³o¿y³. Albo kazali mi to zrobiæ. Oni po prostu... Wiedzia³em, ¿e mam siê po³o¿yæ. Le¿ê na brzuchu, a to “co¶" zbli¿a siê do moich pleców.
D: Czujesz to?
P: Tak. Wiem, ¿e po to tam jestem. Aby mogli pobraæ próbkê.
D: Jakiego rodzaju próbkê?
P: Nie jestem pewny. Czego¶ z wewn±trz. To wchodzi we mnie, w moje plecy, po prawej stronie.
D: Czy czujesz ból?
P: Nic mnie nie boli. Ale wiem, ¿e co¶ jest w moim ciele. Czujê to. Nie wiem, czego oni chc±. Dlaczego?
D: Czy kto¶ ci powiedzia³, co z tob± robi±?
P: Powiedzieli, ¿e wszystko bêdzie w porz±dku. ¯e nie mani siê martwiæ. ¯e potrzebuj± próbki do badañ. To w³a¶nie powiedzieli.
D: Czy masz na sobie ubranie?
P: Nie. Zdjêli je ze mnie w korytarzu.
D: Co wtedy czu³e¶?
P: Nie ba³em siê. Ubranie by³o brudne, nie mog³em w nim wej¶æ do tego pomieszczenia. Do statku, tak, ale nie do tego pokoju.
D: Co sta³o siê pó¼niej?
P: Mnóstwo mi³o¶ci, (pauza) Zrobili co¶ z moj± g³ow±. Nie pamiêtam co. Jaki¶ ucisk... rodzaj stymulacji. Nie wiem. Przekazali mi energiê, (z niedowierzaniem) Oni usunêli moj± ¶wiadomo¶æ! Pokazuj± mi, w jaki sposób usuwaj± ¶wiadomo¶æ z cia³a! Bez zranienia cia³a! Nie wiem, w jaki sposób to robi±. (Phil mówi³ teraz o wra¿eniach doznawanych w czasie snu, kiedy to wielki palec “wypycha³" jego ¶wiadomo¶æ z cia³a.)
D: Czy widzisz swoje dato?
P: Tak... le¿y na stole. Ta rzecz wbi³a w moje plecy d³ug± srebrn± ig³ê, ale ja tego nie czujê. To tak, jakby cia³o czu³o, ale ¶wiadomo¶æ nie. Cia³o pamiêta to uczucie, lecz ¶wiadomo¶æ nie. Oni rozdzielili cia³o i ¶wiadomo¶æ.
D: Czy robi± co¶ jeszcze z cia³em?
P: Tak. Oczyszczaj± cia³o ¶wiat³em. Purpurowym. Ono wysy³a promieniowanie, podobne do ultrafioletowego. Usuwa zarazki. Pó¼niej przeprowadzaj± testy. Oczy. Jêzyk. Uszy. Pobieraj± próbki, sprawdzaj±. Czego¶ szukaj±. Nie wiem, czego. DNA?... U¿yæ... wykorzystaæ... u¿yæ DNA.
D: Po co im tak du¿o próbek?
Ton g³osu Phila uleg³ zmianie. Zacz±³ mówiæ mechanicznie, bez emocji. Oddzieli³ siê od Phila poddanego badaniom. By³ teraz tylko obserwatorem i kana³em, przeka¼nikiem informacji. Widywa³am go ju¿ w podobnym stanie i jego zachowanie mnie nie zaskoczy³o. Zacz±³ wyja¶niaæ postêpowanie istot pozaziemskich.
P: Musz± sprawdziæ, czy w DNA wystêpuj± anomalie, defekty. Szukaj± najlepszego, najdoskonalszego gatunku. Wykorzystaj± tê wiedzê do ponownego zaludnienia, do drugiego przyj¶cia.
D: Co to znaczy?
P: Drugi pocz±tek. Drugi Rajski Ogród. Nowa ludzko¶æ. Nowy pocz±tek.
D: Na Ziemi?
P: Nie, w innym miejscu. Na innej Ziemi. Oni potrzebuj± wzorców cia³. Potrzebuj± wzorców genetycznych, aby zaludniæ inn± planetê. Przygotowuj± drogê dla tych, którzy zechc± opu¶ciæ planetê po wielkiej przemianie. Przygotowuj± im przyjazne ¶rodowisko i cia³a podobne do tych, jakie po zmianie zostawi± tutaj. To wiedza dostêpna wszystkim, którzy chc± j± poznaæ. Oni s± ¶wiadomi rangi tej misji. Pobieraj± próbki DNA, by stworzyæ nowe obiekty (cia³a) na innej planecie.
D: Pobieraj± wiele próbek. Dlaczego?
P: Pobieraj± próbki ¿ywych form funkcjonuj±cych w ludzkich cia³ach. Nie chc± podobnych organizmów na tamtej planecie. Badaj± je i decyduj±, czy nale¿y je wyeliminowaæ, czy nie.
D: Czy mówisz o bakteriach, czyli mikroskopijnych formach ¿ycia funkcjonuj±cych w ludzkich organizmach?
P: Tak. Niektóre s± dobre, inne nie.
D: Hmmm. Nie pomy¶la³am o tym. A wiêc, oni chc± mieæ pewno¶æ, ¿e odtworzone dala bêd± doskonale?
P: Tak. Po to w³a¶nie te próbki, testy, sprawdziany.
D: Czy wiesz, kto kaza³ im to robiæ? Czy oni wykonuj± jakie¶ rozkazy?
P: Zbiorowy umys³. Zbiorowa ¶wiadomo¶æ. Wszystko jest jednym, jedno jest wszystkim.
D: Mówi³e¶ o usuwaniu ¶wiadomo¶ci z cia³a. A wiêc, kiedy oni pobieraj± próbki i przeprowadzaj± testy, czyni± to niejako poza ¶wiadomo¶ci± cz³owieka?
P: Tak, zgadza siê. ¦wiadomo¶æ jest po prostu form± energii, niejako “zapakowan±" w cia³o, umieszczon± w polu energetycznym. Cia³o-pojemnik zosta³o skonstruowane z najw³a¶ciwszych po temu elementów, sk³adników energetycznych. Nie jest to wiêc tylko trójwymiarowy pojemnik. Jego funkcje s± bardziej skomplikowane, miêdzy innymi odpowiada za “znieczulenie" si³y ¿yciowej na traumê egzystencji.
D: A teraz, kiedy jako ¶wiadomo¶æ zosta³e¶ usuniêty z cia³a, mo¿esz dok³adniej obejrzeæ te niewielkie istoty?
P: Tak.
D: Mo¿esz je opisaæ?
P: Maj± du¿e, nieco sko¶ne oczy. I szar± skórê o fakturze skóry zwierzêcej, choæ ich d³onie s± miêkkie i g³adkie. Maj± delikatny dotyk.
D: Czy mo¿esz podaæ wiêcej szczegó³ów?
P: Maj± dosyæ szeroko rozstawione i wysoko u³o¿one ko¶ci policzkowe.
D: A nos, usta?
P: Prawie nie widaæ ust, jest tylko ich zarys. Istoty te s± pe³ne mi³o¶ci i wspó³czucia. Promieniuje z nich mi³o¶æ.
D: Czy maj± uszy?
P: Nie takie, jak my... maj±... dziury.
P: Czy nosz± jakie¶ ubrania?
P: Tak, ciemnoniebieskie mundury... z jakimi¶ insygniami. Nie jestem pewny co do ich wygl±du.
D: W którym miejscu s± te insygnia?
P: Na lewej piersi.
D: Czy bêdziesz w stanie odtworzyæ je po sesji?
P: Nie jestem pewny. Nie³atwo je opisaæ. S±... abstrakcyjne. Ale spróbujê. Mo¿e siê uda.
Przekaza³am Philowi sugestiê, by zapamiêta³ wygl±d insygniów i narysowa³ je po wyj¶ciu z transu. Bez takiej sugestii posthipnotycznej Phil móg³by zamkn±æ w pod¶wiadomo¶ci ten szczegó³. Po przebudzeniu, nie uda³o mu siê jednak narysowaæ wspomnianych znaków. By³y zbyt abstrakcyjne.
D: Czy wszystkie istoty nosz± same mundury z insygniami?
P: (Pauza, jakby siê rozgl±da³) Wszystkie, które widzê. Wiem jednak, ¿e s± tu i inne stworzenia. Ta rzecz jest inna.
D: Co s±dzisz o tej rzeczy?
P: Nie wiem. Nigdy, przenigdy, nawet w wyobra¼ni, nie ogl±da³em czego¶ takiego, (znowu emocjonalnie) To chyba ¿yj±ca maszyna. Maszyna, która ma w sobie ¿ycie. Tak, to jest to! To ¿yje... ale jest maszyn±. Nie wiem, co to jest.
D: Czy jest obdarzone ¶wiadomo¶ci±?
P: Nie tak±, jak± my posiadamy. Nie ma te¿ woli podobnej do naszej. Nie ma osobowo¶ci. Ale ¿yje. Wykonuje rozkazy. Wie, co robiæ i robi to. Wie, dok±d pój¶æ. Wie, czego szukaæ.
D: Mo¿e siê poruszaæ?
P: Tak, samodzielnie. To ¿yje.
D: Czy widzisz wiêcej podobnych “rzeczy"?
P: Nie wiem. (emocjonalnie) Nie chcê tego ogl±daæ. Nie chcê podchodziæ za blisko.
D: W porz±dku, nie musisz. Ju¿ dosyæ mi powiedzia³e¶'. Jak s±dzisz, czy ju¿ spotka³e¶ siê z podobn± “rzecz±", czy widzisz j± po raz pierwszy?
P: (Z westchnieniem) W innych czasach, w innych wcieleniach. Po raz pierwszy w tym ¿yciu.
D: Pytam, bo chyba wiedzia³e¶, co ciê czeka w statku, skoro nie chcia³e¶ do niego wej¶æ.
P: By³em ¶wiadomy, kim oni s± i po co przybywaj±.
D: Có¿, co sta³o siê pó¼niej? Czy to badanie d³ugo trwa³o?
P: Nie, niezbyt d³ugo. Zreszt±, trudno powiedzieæ, kazano mi zapomnieæ. Wróciæ do domu i zapomnieæ. Nie pamiêtaæ.
D: Kazano ci zapomnieæ? Czy twoja ¶wiadomo¶æ by³a wtedy wci±¿ odseparowana od cia³a?
P: Nie wiem. Nie wiem, gdzie jestem. Nie wiem.
D: Czy nie powiedzia³e¶ wcze¶niej, ¿e pokazano ci pomieszczenie kontrolne?
P: Tak. Pokazali mi mapê gwiezdn±. Pokazali, gdzie znajduje siê ta nowa planeta. Dok±d zmierzamy. Dok±d siê udamy.
D: Co masz na my¶li? Chyba – dok±d mo¿emy siê udaæ, prawda ?
P: Tak. W fizycznym ¿yciu. Trójwymiarowym. To cia³o. Podró¿ pó¼niej. Z wieloma innymi. Migracja. Podró¿ do nowego domu. Nowy dom.
D: Czy ta mapa wisia³a na ¶cianie?
P: Nie. Zosta³a wygenerowana. By³a trójwymiarowa. To hologram. Nie wiem, gdzie bêdzie ten nowy dom. Ale widzê go. Nowe s³oñce. Inne s³oñce... nie nowe, ale inne. Inne formy ¿ycia.
D: Czy móg³by¶ pó¼niej narysowaæ choæ fragment tej mapy?
P: Nie. Nie wiem, gdzie jest ta planeta. Dlaczego? Kiedy? Nie wiem.
D: Jak wygl±da ta mapa?
P: Planety s± niczym... ma³e pi³ki. ¦wietliste. Nie wiem.
D: Nie ma tam ¿adnych znaków ani wzorów, które móg³by¶ narysowaæ?
P: Oni wiedz±. Oni wiedz±, oni rozumiej±. A ja czujê siê jak ignorant. Tak niewiele wiem, a oni wiedz± wszystko. Czujê, ¿e te¿ powinienem wiedzieæ. Powiedziano nam to bardzo dawno temu. A teraz ja... nie wiem. Nie wiem czego¶, co powinienem wiedzieæ. Dlaczego powinienem?
D: Czy oni pokazali ci to wszystko na hologramie? Czy nie to powiedzia³e¶?
P: Na trójwymiarowym obrazie. Niby jest p³aski, ale mo¿esz zajrzeæ w g³±b niego.
D: Czy Ziemia jest na tym obrazie?
P: On obejmuje obraz po... zakoñczeniu ziemskiego rozwoju. Pokazuje obszar daleko, daleko st±d. Nie zagro¿ony przez... odpadki.
D: Odpadki?
P: Odpadki Ziemi, kawa³ki Ziemi.
D: Co przez to rozumiesz?
P: Nie podoba mi siê ta koncepcja. Wielu nie prze¿yje.
D: Czy powiedzieli ci, ¿e którego¶ dnia wróc± i zabior± ciê st±d?
P: Zabior± wielu. Tych, którzy bêd± najodpowiedniejsi. Oni nie zostan±... zabrani, lecz... odrodzeni duchowo. Niektórzy bêd± przetransportowani do nowego ¶wiata. Stworz± nowe ¿ycie. Nowy ¶wiat.
D: Dlatego robi± te testy...
P: Tak. Tworz± cia³a dla nowej populacji. Dla tych, którzy nadejd±. Niektórzy nie przetrwaj± i bêd± potrzebowali nowych cia³.
D: Czy wszyscy, którzy byli poddawani testom przenios± siê do nowego ¶wiata?
P: Nie. Niektórzy nie bêd± chcieli.
D: Czy w pomieszczeniu kontrolnym widzisz jeszcze co¶ interesuj±cego?
P: (Z zaskoczeniem) Wiadomo¶æ! Wiadomo¶æ od... kogo¶. Dla mnie! To wiadomo¶æ dla mnie!
D: Co to znaczy?
P: Nie wiem. (emocjonalnie) Tu jest wiadomo¶æ dla mnie. Od kogo¶... kogo¶, kogo zna³em. (Jego g³os zadr¿a³.) To pude³ko, skrzyneczka. Od kogo¶... z dawnych czasów. Pami±tka. To wiadomo¶æ ode mnie sprzed wielu, wielu lat. Dla mnie, abym pamiêta³. Abym pamiêta³ o celu. (miêkko i ³agodnie) Tak. Ode mnie dla mnie. Wiadomo¶æ sprzed wielu, bardzo wielu lat. Z innych ¶wiatów, z innych ¿ywotów.
D: Czy to wiadomo¶æ pisemna?
P: Nie znajdê w ziemskim jêzyku s³ów, by j± opisaæ. Ale jest. Rozpoznajê j±. Pamiêtam, (ze smutkiem w g³osie) Ja to zbudowa³em, (pauza) Oni s± przyjació³mi.
D: Mówi³e¶ o wra¿eniu, ¿e na pok³adzie jest wiêcej ludzi.
P: Tak, s± inni, w innych czê¶ciach statku.
D: Co ciekawego widzisz jeszcze w tym pomieszczeniu?
P: Nie wiem, nie rozpoznajê ¿adnych przedmiotów. Jest tu du¿o ¶wiat³a, ale nie widzê lamp. ¦wiat³o po prostu jest. Pod³oga jest twarda. Szara. Hmmm, ma chyba pory. Na Boga! Mam nadziejê, ¿e ten statek nie jest ¿ywy! (z przera¿eniem w g³osie) Nie wiem. Jest?
D: Nie wiem. A dlaczego tak s±dzisz?
P: Czy ten statek ¿yje? Mo¿e ten cholerny statek jest ¿ywy? Nie wiem. Tamta rzecz ¿y³a. Mo¿e ich maszyny to ¿ywe istoty. (Phil wydawa³ siê bardzo przera¿ony.)
D: A mo¿e to tylko jaki¶ nie znany ci materia³?
P: Nie wiem. Nie chcê wiedzieæ. Nie chcê wiedzieæ.
D: (Próbowa³am go uspokoiæ.) Wszystko w porz±dku. Nie musisz siê dowiadywaæ, je¶li nie chcesz. Czy pokazali ci co¶ jeszcze?
P: Tak wiele pytañ. (Z westchnieniem) Nie wiem. I chcê, i nie chcê wiedzieæ.
D: Rozumiem. Trochê za du¿o prze¿yæ jak na jeden raz.
P: Bojê siê poznaæ prawdê.
D: W porz±dku, nie musisz tego robiæ. W jaki sposób opu¶ci³e¶ statek?
P: Nie pamiêtam. Nie wiem. Nie wiem jak ani kiedy. “Czas i¶æ" – kto¶ powiedzia³.
D: I gdzie siê wtedy znalaz³e¶?
P: Nie wiem, nie pamiêtam. Nie chcê wiedzieæ.
D: W porz±dku. Wróci³e¶ do samochodu?
P: Nie wiem. Nie pamiêtam. Obudzi³em siê. Wiem, ¿e siê obudzi³em. Z³y sen. Z³y sen, naprawdê z³y sen!
D: A wiêc, nie pamiêtasz jak wróci³e¶ do domu?
P: Nie. Nie chcê wiedzieæ. Ja nie chcê tego wiedzieæ.
D: W porz±dku. Pamiêtasz tylko to, ¿e mia³e¶ z³y sen.
P: Z³y sen.
D: O.K. S±dzisz, ¿e tylko raz dozna³e¶ podobnego prze¿ycia?
P: Nie chcê wiedzieæ, nie chcê wiedzieæ. Nie chcê wiedzieæ.
D: Dobrze. Nie musisz. ¦wietnie siê spisa³e¶.
Ju¿ chcia³am go wyprowadziæ z transu, kiedy co¶ sobie przypomnia³. Przerwa³ mi.
P: Wiadomo¶æ. Pamiêtam.
D: Co mia³e¶ zapamiêtaæ?
P: Pamiêtaæ. Wiadomo¶æ. Pamiêtaæ. Pamiêtaæ. To jest klucz. Pamiêtaæ.
D: Co to znaczy?
P: Nie wiem.
D: Czy oni chcieli, by¶ zapamiêta³ wiadomo¶æ, a zapomnia³ resztê wydarzeñ?
P: Bêdzie wiêcej. Pamiêtaæ. Bêdzie wiêcej. Pamiêtasz?
D: Co to znaczy?
P: Zapamiêtaæ. Bêdzie wiêcej. Wiêcej. Wiêcej.
D: Czego? Informacji?
P: Zabawy.
D: Wiêcej zabawy? Czy to powiedzia³e¶?
P: To oni powiedzieli, a nie ja.
D: (¦miech) Jak s±dzisz, co to znaczy?
P: (Najpierw g³êboko westchn±³, a pó¼niej cichym g³osem.) Wiem. Bêdzie wiêcej.
D: Dobrze. Chyba koniec na dzisiaj. Doceniam to, ¿e podzieli³e¶ siê ze mn± swoimi prze¿yciami.
Przekaza³am mu sugestiê, ¿e po przebudzeniu bêdzie mia³ znakomite samopoczucie i nic nie bêdzie go niepokoiæ. Po seansie Phil usiad³ na ³ó¿ku i zaczêli¶my rozmawiaæ o tych fragmentach jego doznañ, które zapamiêta³. Zawsze zachêcam moich pacjentów do takich rozwa¿añ tu¿ po sesji, poniewa¿ wiem, ¿e wspomnienia uciekaj± ze ¶wiadomo¶ci niemal tak szybko, jak sny.
D: Ju¿ nie my¶lisz, ¿e wtedy, na drodze, spotka³e¶ sowê?
P: Nie wiem, dlaczego, ale tak w³a¶nie my¶la³em. Dopiero jak spyta³a¶, to poczu³em, ¿e nie. Wiem, ¿e to by³a tylko projekcja. Tylko “ekran", który skrywa³ inne prze¿ycia. Mój umys³ naturalnie koncentrowa³ siê na obrazie sowy, na neutralnym obrazie, który nie wzbudza³ ¿adnych emocji.
D: Tak, ten ,,ekran" pokazywa³ ci zwyczajne obrazy z naszej rzeczywisto¶ci. Normalne, choæ nieco dziwne, jak obraz sowy lec±cej ¶rodkiem drogi, na wprost samochodu.
P: Tak, to by³o dziwne. Ona lecia³a tu¿ nad drog±. Wystraszy³a mnie na ¶mieræ.
D: Czy pamiêtasz powrót do domu, tamtego wieczoru?
P: Nie. Nie pamiêtam. Dzi¶ ju¿ nie pamiêtam.
D: No tak, to by³o dziesiêæ lat temu. Ciekawe, czy mia³e¶ wiêcej podobnych do¶wiadczeñ, czy tylko to jedno.
P: Nie wiem. Chyba nie chcia³bym siê teraz tego dowiedzieæ. Nie w tej chwili.
D: W pewnym momencie odczuwa³e¶ silny gniew. Mo¿e dlatego, ¿e wiedzia³e¶, co siê stanie?
P: Có¿, wiedzia³em.
D: A sk±d?
P: Nie wiem. Po prostu, wiedzia³em. Czu³em gniew, bo nie chcia³em, ¿eby co¶ zmieni³o siê w mojej rzeczywisto¶ci. Nie chcia³em zmian.
D: I wiedzia³e¶, ¿e oni co¶ chc± ci zrobiæ?
P: Tak, w jaki¶ sposób to wiedzia³em. Mo¿e przekazali mi tak± sugestiê? Mo¿e to by³a intuicja? Mia³em takie uczucie: “Nie teraz, jest za wcze¶nie. Nie chcê, aby to siê teraz sta³o". Pamiêtam te¿ fragment doznania -ju¿ po operacji. Wszed³em do pomieszczenia kontrolnego. I wtedy zacz±³em siê zastanawiaæ, czy aby ten statek nie jest ¿yw± istot±. Nie widzia³em ró¿nicy miedzy tymi maszynami i lud¼mi. Nie mog³em uchwyciæ tej ró¿nicy. Wtedy pomy¶la³em: “Do diab³a, ten statek chyba ¿yje". I zdenerwowa³em siê. By³em przera¿ony. Pomy¶la³em, ¿e to co¶... statek wie, ¿e ja na nim stojê.
D: Rozumiem, co masz na my¶li.
Ta sesja wstrz±snê³a Philem. Nawet po godzinnej rozmowie nie móg³ jeszcze doj¶æ do siebie. Mia³ problemy z analiz± swych do¶wiadczeñ, nie by³ w stanie ich zaakceptowaæ. Nie s±dzi³am wówczas.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pajaa1981.pev.pl