211 

po polsku


Wstecz / Spis tre¶ci / Dalej
IX

Gdy pytamy siê o to, jak kszta³towa³ siê cz³owiek od zamierzch³ych czasów do chwili obecnej, jak powsta³ cz³owiek u zarania dziejów, to przede wszystkim musimy sobie przypomnieæ, co powiedzieli¶my ju¿ o jego istocie. Cz³owiek posiada siedem cz³onów. Pierwszym z nich, najni¿szym, jest cia³o fizyczne. Wy¿sze i subtelniejsze jest ju¿ cia³o eteryczne. Jeszcze wy¿sze i subtelniejsze jest cia³o astralne. Je¿eli chodzi o cia³o ja¼ni, to istniej± dopiero jego pocz±tkowe za³o¿enia. Nie nale¿y jednak wyci±gaæ z tego fa³szywego wniosku, ¿e najwy¿sze cia³o, jakie dzi¶ cz³owiek posiada, mo¿na nazwaæ najdoskonalszym cz³onem ludzkiej istoty, a cia³o fizyczne najmniej doskona³ym. Jest wprost przeciwnie. To w³a¶nie cia³o fizyczne stanowi najdoskonalszy cz³on ludzkiej istoty. W przysz³o¶ci wy¿sze cz³ony stan± siê doskonalsze, jednak dzisiaj cia³o fizyczne jest cz³onem w swoim rodzaju najbardziej rozwiniêtym. Zbudowane jest ono z nieopisan± m±dro¶ci±. Opisywa³em wam kiedy¶ budowê g³ówki ko¶ci udowej. Ka¿da poszczególna ko¶æ w swym precyzyjnie ³±czonym belkowaniu u³o¿ona jest z tak± m±dro¶ci±, ¿e ¿aden in¿ynier nie potrafi dzisiaj tego problemu tak rozwi±zaæ, aby za pomoc± najmniejszej masy uzyskaæ najwiêksz± wytrzyma³o¶æ na obci±¿enie. Im g³êbiej wnikamy w cudown± budowê istoty ludzkiej, tym bardziej jest ona godna podziwu, np. wspania³a budowa mózgu czy serca. Serce nie pope³nia b³êdów, lecz ludzkie cia³o astralne pope³nia ich wiele. Popêdy i namiêtno¶ci cia³a astralnego atakuj± i opanowuj± cia³o fizyczne. Gdy cz³owiek spo¿ywa nieodpowiednie pokarmy, poddaje siê ponownie cia³u astralnemu. Serce fizyczne utrzymuje prawid³owy obieg krwi, ale cia³o astralne przypuszcza nieustanne ataki na serce, gdy¿ jego popêdy po¿±daj ± tego, co szkodzi sercu. Kawa, herbata, alkohol to substancje truj±ce dla serca, a czêsto samu codziennie dostarczane i serce to wytrzymuje. Jest ono zbudowane tak trwale, ¿e opiera siê tym atakom cia³a astralnego przez 70-80 lat. Na obecnym stopniu rozwoju cz³owieka cia³o fizyczne jest najpe³niej rozwiniête, a¿ do najdrobniejszych szczegó³ów.

Mniej doskona³e jest cia³o eteryczne, jeszcze mniej rozwiniête jest cia³o astralne, a najmniej rozwiniête jest cia³o ja¼ni. Jaka jest tego przyczyna? Wynika to st±d, ¿e cia³o fizyczne przesz³o najd³u¿szy okres rozwoju. Jest ono najstarszym cz³onem ludzkiej istoty. Cia³o eteryczne jest m³odsze, jeszcze m³odsze jest cia³o astralne, a najm³odsze jest cia³o ja¼ni.

Aby zrozumieæ ten rozwój cia³, trzeba wiedzieæ, ¿e prawo reinkarnacji jest ogólnym prawem ¶wiata. Nie tylko wiêc cz³owiek przechodzi przez kolejne wcielenia, ale równie¿ wszystkie istoty i wszystkie planety podlegaj± temu prawu. Nasza cala Ziemia, ze wszystkim co siê na niej znajduje, przesz³a przez wcze¶niejsze inkarnacje, z których na razie powinny nas zaj±æ przede wszystkim trzy pierwsze.

Zanim Ziemia stal± siê obecn± planet± by³a zupe³nie inn± planet±. W prapraczasach by³a planet±, któr± wiedza tajemna nazywa dawnym Saturnem. Cztery kolejne wcielenia Ziemi to: Saturn. S³oñce, Ksiê¿yc, Ziemia. Tak jak miêdzy dwoma wcieleniami cz³owieka jest okres kamaloki i dewachanu, tak miêdzy kolejnymi inkarnacjami Ziemi jest czas, kiedy jest ona niewidzialna i nie ma ¿ycia zewnêtrznego. Okres miêdzy dwoma wcieleniami planety nosi nazwê pralaja, a czas, kiedy jest ona wcielona, nazywa siê manwantara. Pod nazwami Saturn, S³oñce, Ksiê¿yc nie nale¿y rozumieæ cia³ niebieskich, które dzisiaj s± tak nazywane. To, co by³o nazwane dawnym S³oñcem, nie jest dzisiejszym S³oñcem. Nasze dzisiejsze S³oñce jest gwiazd± sta³±. Dawniej by³o ono planet±, ale w ci±gu swych wcieleñ z substancji i istoty planety wznios³o siê do rangi gwiazdy sta³ej. Tak samo to, co zosta³o nazwane dawnym Ksiê¿ycem, nie jest Ksiê¿ycem dzisiejszym. Dawny Ksiê¿yc to trzecie wcielenie Ziemi i tak samo rzecz siê ma z dawnym Saturnem; by³ to pierwszy stopieñ rozwoju Ziemi.

Cz³owiek istnia³ ju¿ w czasie dawnego Saturna. Saturn nie ¶wieci³, ale gdyby kto¶ obdarzony by³ s³uchem dewachanicznym, móg³by go s³yszeæ, gdy¿ d¼wiêcza³. Po pewnym okresie zacz±³ on stopniowo zanikaæ i przeszed³ na d³ugi czas w stan niewidzialny, po up³ywie którego zaja¶nia³ znów jako S³oñce, które przesz³o przez ten sam proces, a potem wyst±pi³o jako Ksiê¿yc. Wreszcie w ten sam sposób powsta³a Ziemia.

Nie nale¿y jednak wyobra¿aæ sobie tego Saturna, S³oñca, Ksiê¿vca oraz Ziemi jako czterech oddzielonych od siebie planet. By³oby to zupe³nie fa³szywe. S± to cztery ró¿ne, kolejne stany jednej i tej samej planety. S± to prawdziwe metamorfozy tej samej planety, a wszystkie zamieszka³e na niej istoty podlegaj± metamorfozie wraz z ni±. Cz³owiek nigdy nie by³ na innych planetach, to Ziemia przesz³a przez ró¿ne stany.

Gdy nasza Ziemia by³a Saturnem, istnia³y tylko pierwsze zal±¿ki ludzkiego królestwa. To, co dzisiaj zbudowane jest z takim mistrzostwem jako fizyczne cia³o ludzkie, na Saturnie by³o jedynie za³o¿eniem, niczym wiêcej jak tylko pierwotnym za³o¿eniem. Nie by³o tam ¿adnego minera³u, ¿adnej ro¶liny, ¿adnego zwierzêcia. Cz³owiek jest pierworodnym dzieckiem w dziele stworzenia. Ale na Saturnie by³ on zasadniczo ró¿ny od cz³owieka dzisiejszego. Prawie w ca³o¶ci by³ istot± duchow±, nie mo¿na by go by³o jeszcze zobaczyæ fizycznymi oczami. Nie istnia³y te¿ jeszcze fizyczne oczy. Cz³owiek by³by wtedy widzialny tylko dla istoty, która mo¿e widzieæ dewachan. Ten pierwszy ludzki twór by³ pewnego rodzaju aurycznym jajem, w którym tkwi³ osobliwy muszlowaty twór w kszta³cie ma³ej gruszki, jakby z³o¿one razem skorupy ostrygi, co¶ w rodzaju wiru. Ca³y Saturn przesnuty by³ takimi zacz±tkami tworów fizycznych. By³y to jakby zagêszczenia duchowo¶ci. Z tych tworów, które pó¼niej mo¿na by³o postrzegaæ jedynie jako zupe³nie delikatne zaznaczenia, utworzy³o siê w trakcie rozwoju fizyczne cia³o cz³owieka. By³ to pewnego rodzaju praminera³, wokó³ którego nie uformowa³o siê jeszcze cia³o eteryczne. Mo¿na wiêc powiedzieæ, ¿e cz³owiek przeszed³ przez królestwo mineralne. Nie by³o to jednak dzisiejsze królestwo mineralne. Takie my¶lenie by³oby niew³a¶ciwe. Poza wspomnianym królestwem mineralnym nie by³o na Saturnie ¿adnego innego królestwa.

Podobnie jak cz³owiek przechodzi ró¿ne etapy ¿yciowe jako dziecko, m³odzieniec, panna, mê¿czyzna, kobieta, starzec czy staruszka, tak te¿ planeta przechodzi przez ró¿ne stany. Zanim Saturn ukaza³ nagromadzone w nim “p³atki", by³ tworem wy¿szego dewachanu, pó¼niej tworem ni¿szego dewachanu, a nastêpnie tworem astralnym. Potem stopniowo znikaj± te “p³atki" i Saturn znowu stopniowo schodzi w mroki pralai. Takie metamorfozy polegaj±ce na przechodzeniu z duchowo¶ci w fizyczno¶æ, a potem odwrotnie, literatura teozoficzna nazywa rundami albo stanami ¿ycia. Ka¿da runda dzieli siê z kolei na siedem przedzia³ów jak: arupa, rupa, astral, fizyczno¶æ, a potem znowu: astral, rupa, arupa, które nazwano globami; s± to stany formy. Nie mamy jednak do czynienia z siedmioma nastêpuj±cymi po sobie kolejno kulami; jest to ci±gle jedna i ta sama planeta, która przemienia siê, a zwi±zane z ni± istoty równie¿ przechodz± te przemiany. Saturn przeszed³ siedem takich rund, czyli stanów ¿ycia. W ka¿dej rundzie to, co siê ukszta³towa³o, zostaje udoskonalone, tak i¿ dopiero w siódmej rundzie jest w swoim rodzaju doskona³e. W ka¿dej kolejnej rundzie dokonuje siê siedem przemian wzglêdnie stanów formy, tak wiêc Saturn mia³by 7x7 czyli 49 przemian. Saturn przeszed³ je tak samo jak S³oñce, Ksiê¿yc i jak przechodzi je równie¿ Ziemia. W przysz³o¶ci bêd± jeszcze trzy inne wcielenia planetarne: Jowisz, Wenus i Wulkan.

Jest wiêc siedem stanów planetarnych, w ka¿dym za¶ 7 x 7 stanów formy, czyli zapisuj±c wed³ug wiedzy tajemnej 777. W pi¶mie tajemnym 7 na miejscu jednostek oznacza globy, na miejscu dziesi±tek rundy, na miejscu setek planety. Te liczby musz± byæ pomno¿one przez siebie, tak i¿ nasz system planetarny ma przej¶æ 7 x 7 x 7, czyli 343 przemiany.

W ksi±¿ce “Geheimlehre" (“Tajna doktryna") H. P. B³awatskiej znajdujemy osobliwe miejsce. Ksi±¿ka ta w du¿ej czê¶ci swej tre¶ci inspirowana by³a przez jedn± z najwy¿szych indywidualno¶ci duchowych. Wielcy wtajemniczeni wyra¿ali siê jednak zawsze bardzo ostro¿nie, czynili tylko napomknienia. Przede wszystkim pozostawiaj ± oni ludziom pole do w³asnych wysi³ków, tak i¿ wspomniane miejsce jest pe³ne zagadek. H. P. B³awatska wiedzia³a o tym. Nauczyciel nie powiedzia³ nic o kolejnych inkarnacjach. Powiedzia³ tylko: uczcie siê rozwi±zania zagadki 777 inkarnacji; chcia³ on, aby ludzie doszli do tego, ¿e to jest 343. W ksi±¿ce “Geheimlehre" jest zagadka, ale nie ma jej rozwi±zania, zosta³a ona wyja¶niona dopiero w ostatnich czasach.

Pierwszy, pocz±tkowy stan cz³owieka w pradawnych czasach powsta³ na rozwijaj±cym siê Saturnie. Wst±pi³ on w okres pralai i wyszed³ z niej znowu jako S³oñce, a z nim wyst±pi³ z mroków pralai równie¿ cz³owiek, stary mieszkaniec wszech¶wiata. W miêdzyczasie cz³owiek zyska³ si³ê, by móc co¶ z siebie wydzieliæ, podobnie jak ¶limak wydziela muszlê, swój dom. Móg³ wydzieliæ na zewn±trz muszlowate twory, jako unosz±ce siê postacie, a zatrzyma³ w sobie subtelniejsze substancje, by rozwin±æ siê wy¿ej. W ten sposób cz³owiek wydzieli³ z siebie królestwo minera³ów. By³ to jednak rodzaj ¿ywych minera³ów. Cz³owiek rozwin±³ siê nastêpnie na S³oñcu, tak i¿ otrzyma³ cia³o eteryczne jak dzisiejsze ro¶liny. Przeszed³ wiêc na S³oñcu przez królestwo ro¶linne. Na S³oñcu mamy dwa królestwa: mineralne i ro¶linne, którym by³ cz³owiek. Te formy ro¶linne by³y jednak zupe³nie inne ni¿ nasze dzisiejsze ro¶liny.

Kto wnika w g³êbsze powi±zania, widzi w ro¶linie odwróconego cz³owieka. Ro¶liny maj± w dole korzeñ, potem ³odygê, li¶cie, prêciki i s³upek; s³upek zawiera ¿eñskie organy rozrodcze, prêciki organy mêskie. W naiwnej niewinno¶ci ro¶lina wyci±ga swe organy rozrodcze do s³oñca, gdy¿ s³oñce pobudza si³ê rozrodcz±. Korzeñ jest w rzeczywisto¶ci g³ow± ro¶liny, która przyci±gana jest przez wnêtrze Ziemi. U cz³owieka jest odwrotnie, g³owê ma u góry, a organy, które ro¶lina wyci±ga ku s³oñcu, na dole. Zwierzê stoi po¶rodku, ma ono cia³o poziome. Gdy ro¶lina jest na pó³ odwrócona, utrzymuje postawê zwierzêcia, gdy jest ca³kowicie odwrócona, postawê cz³owieka.

Dawna wiedza tajemna wyrazi³a to w pradawnym symbolu krzy¿a, co Platon wed³ug starego misterium wyra¿a s³owami: “Dusza ¶wiata przybita jest do krzy¿a cia³a ¶wiata", co oznacza, ¿e dusza ¶wiata zawarta jest we wszystkim, musi siê jednak przedrzeæ poprzez te trzy stopnie; odbywa swoj± wêdrówkê na krzy¿u cia³a ¶wiata.

Na S³oñcu cz³owiek, jako ro¶lina, by³ wiêc dok³adnie odwrócony w stosunku do cz³owieka dzisiejszego. ¯y³ przecie¿ w S³oñcu, nale¿a³ do cia³a S³oñca. S³oñce by³o cia³em ¶wietlnym, sk³ada³o siê ono z eteru ¶wietlnego. Cz³owiek by³ jeszcze ro¶lin±, a g³ow± sw± zwrócony by³ do ¶rodkowego punktu S³oñca. Gdy nastêpnie S³oñce oddzieli³o siê, ludzka ro¶lina musia³a obróciæ siê, pozosta³a wierna S³oñcu.

W pierwszej rundzie S³oñce jest powtórzeniem okresu Saturna. Dopiero w drugiej rundzie s³onecznej zaczyna siê dalszy rozwój cz³owieka. Gdy S³oñce w ci±gu siedmiu rund rozwinê³o siê tak jak mog³o, znik³o w mrokach pralai i wyst±pi³o znowu jako Ksiê¿yc.

Pierwsza runda Ksiê¿yca jest znowu jedynie powtórzeniem bytu Saturna w innej nieco postaci. Druga runda równie¿ nie wprowadza niczego nowego, by³o to powtórzenie ¿ycia na S³oñcu. Dopiero w trzeciej rundzie dzieje siê co¶ nowego: cz³owiek otrzyma³ cia³o astralne, które do³±czy³ do swoich dwóch wcze¶niejszych cia³. Ówczesnych ludzi pod wzglêdem zewnêtrznej postaci mo¿na porównaæ do dzisiejszych zwierz±t. Cz³owiek doszed³ wówczas do stopnia królestwa zwierzêcego. Przez odrzucenie królestwa mineralnego wzniós³ siê do królestwa ro¶linnego, a poprzez odrzucenie królestwa ro¶linnego wzniós³ siê do królestwa zwierzêcego. Stoj± obok niego dwa królestwa: mineralne i ro¶linne. Potem znowu odrzuca mniejsz± cz±stkê siebie i wznosi siê wy¿ej.

W trzeciej rundzie ksiê¿ycowej równie¿ zachodzi wa¿ny proces. S³oñce i Ksiê¿yc rozdzielaj± siê. Powstaj± dwa cia³a. Ksiê¿yc od³±cza siê od S³oñca. Na pocz±tku drugiej rundy ksiê¿ycowej S³oñce nie jest jeszcze zmienione; nastêpnie nisko na ciele S³oñca ukazuje siê ma³e zwê¿enie, oddziela siê, a w trzeciej rundzie ksiê¿ycowej s± ju¿ dwa cia³a obok siebie.

S³oñce zatrzyma³o w sobie szlachetniejsze czê¶ci. Wysy³a³o ono promienie na zewn±trz, na Ksiê¿yc, daj±c mu i wszystkim istotom to, czego potrzebowa³y. Jest to dla S³oñca wzniesienie siê na wy¿szy stopieñ rozwoju. Sta³o siê ono teraz gwiazd± sta³± i nie zajmuje siê ju¿ osobi¶cie trzema królestwami, oddaje tylko to, co ma do oddania. Staje siê siedzib± wy¿szych istot, które teraz mog± siê rozwijaæ dziêki temu, ¿e S³oñce odrzuci³o ni¿sze czê¶ci. W czwartej rundzie ksiê¿ycowej wszystko siê doskonali, a w pi±tej oba cia³a znowu siê ³±cz± i pogr±¿aj± siê na koniec jako jedno¶æ w pralai.

Dawny Ksiê¿yc nie mia³ wtedy sta³ej skorupy, po której mo¿na by³o chodziæ jak po ska³ach dzisiejszej Ziemi. Królestwo mineralne by³o wtedy jak ¿yj±ca masa torfiasta lub gotowany szpinak. Ta ¿yj±ca, wewnêtrznie rosn±ca masa przesnuta by³a tworami drzewiastymi. Wyrasta³o z tego królestwo ro¶linne, ro¶liny, które w³a¶ciwie by³y ro¶lino-zwierzêtami. Mia³y one zdolno¶æ odczuwania; przy ucisku odczuwa³yby ból. Cz³owiek w ówczesnym królestwie zwierzêcym nie by³ taki jak dzisiejsze zwierzêta. Sta³ pomiêdzy królestwem cz³owieka i królestwem zwierz±t. By³ czym¶ wy¿szym ni¿ dzisiejsze zwierzêta i móg³ o wiele bardziej planowo wykszta³caæ swoje popêdy. Sta³ jednak ni¿ej ni¿ dzisiejszy cz³owiek, gdy¿ nie móg³ jeszcze powiedzieæ do siebie ,ja". Nie posiada³ jeszcze cia³a ja¼ni.

Te trzy królestwa ¿y³y na ¿ywym ciele Ksiê¿yca. Wa¿ne jest, ¿e ludzie ksiê¿ycowi nie oddychali tak jak dzisiejszy cz³owiek. Nie oddychali powietrzem, lecz wdychali i wydychali ogieñ. Przez wdychanie ognia przenikali siê ciep³em, przy wydychaniu oddawali znowu ciep³o i ziêbli. Dzisiejsze wewnêtrzne ciep³o krwi mia³ cz³owiek na Ksiê¿ycu jako ciep³o oddechu. Wielu dawnych jasnowidz±cych malarzy symbolizowa³o to w oddychaj±cym ogniem smoku. Wiedzieli oni, ¿e w praczasach takim ksiê¿ycowym istotom dane by³o oddychaæ ogniem.

Po swoim rozwoju przez 7x7x7 stanów Ksiê¿yc pogr±¿y³ siê ponownie w pralai, a nastêpnie wyst±pi³ ju¿ jako Ziemia. W pierwszej rundzie ziemskiej powtarza siê ca³y byt saturnowy, w drugiej s³oneczny, a w trzeciej byt ksiê¿ycowy. Podczas trzeciej rundy ziemskiej powtarza siê te¿ rozdzielenie S³oñca i Ksiê¿yca.

W czwartej rundzie ziemskiej Ziemia zaczyna siê kszta³towaæ. Zachodzi
wtedy bardzo wa¿ny proces kosmiczny: Ziemia w okresie swego powstawania ma spotkanie
z planet± Mars. Dwie planety przenikaj± siê wzajemnie, Ziemia przechodzi przez
Marsa. Mars mia³ wtedy pewn± substancjê, której Ziemia nie posiada³a – ¿elazo.
Pozostawi³ Ziemi to ¿elazo w postaci pary. Gdyby do tego nie dosz³o, gdyby Ziemia
pozosta³a tylko z tym, co mia³a ju¿ przedtem, wtedy ludzie doszliby do stanu
zwierzêcia, wdychaliby ciep³o, ale nigdy nie mogliby mieæ ciep³ej krwi. Gdyby
Mars nie zaopatrzy³ Ziemi w ¿elazo, to ludzie nie mieliby ciep³ej kiwi, gdy¿
krew zawiera ¿elazo. Wiedza tajemna mówi³a zatem, ¿e Ziemia w swoim rozwoju
zawdziêcza Marsowi tak wiele, ¿e w pierwszej po³owie jej istnienia nazywano
j± Marsem. Dla drugiej po³owy istnienia Ziemi równie wa¿ne znaczenie ma Merkury.
Ziemia w dawnych czasach wesz³a w zwi±zek z Merkurym i pozostanie w nim do koñca
swojego rozwoju. Dlatego wiedza tajemna zamiast o Ziemi mówi o Marsie i Merkurym.


Saturn

S³oñce (Sonne)

Ksiê¿yc (Mond)

Mars

Merkury (Merkur)

Jupiter

Wenus
Saturday, Samedi

Sunday

Monday, Lundi

Mardi lub Ziu -Tuesday

Mercedi, Wednesday

Jeudi, Tor, Donar – Thursday

Wenredi, Freya – Freiday
Samstag

Sonntag

Montag

Dienstag

Mittwoch

Donnerstag

Freitag


Sobota

Niedziela

Poniediza³ek

Wtorek

¦roda

Czwartek

Pi±tek


Po tym stadium nast±pi± w przysz³o¶ci jeszcze trzy kolejne: Jowisz,
Wenus i Wulkan. Te siedem stanów Ziemi, jak podaje wiedza tajemna,
zachowa³o siê w nazwach dni tygodnia, które jednak w niemieckiej mowie s± nieco
zmienione:

W nazwach tygodnia macie wiêc zawart± wiedzê tajemn± o przej¶ciu Ziemi przez te ró¿ne okresy – wspania³± kronikê, która umo¿liwia ludziom ci±g³e uaktualnianie tych prawd. W nastêpnych dniach znowu zobaczymy, jak teozofia uczy rozumieæ, co praojcowie wyra¿ali w nazwach i jak najprostsze codzienne rzeczy ³±cz± siê z tymi najg³êbszymi.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pajaa1981.pev.pl