012 

po polsku


/ Spis
Tre¶ci /

ROZDZIA£ PIERWSZY: PO OMACKU
Tekst poni¿szy powinien znale¼æ siê w przedmowie lub we wstêpie. Ja jednak umie¶ci³em go tutaj w przekonaniu, ¿e wiêkszo¶æ czytelników pomija takie wstêpy chc±c jak najprêdzej dotrzeæ do sedna sprawy. W³a¶nie to co chcê teraz powiedzieæ jest takim sednem. Najwa¿niejsze powody opublikowania zawartego w tej ksi±¿ce materia³u s± nastêpuj±ce: (1) my¶lê, ¿e poprzez rozpowszechnianie opisanego zjawiska niektórzy mo¿e unikn± koszmaru prób i b³êdów na obszarach, gdzie nie istniej± konkretne odpowiedzi; byæ mo¿e poczuj± siê bezpieczniej wiedz±c, ¿e inni maj± podobne doznania; byæ mo¿e rozpoznaj± ten fenomen u siebie i dziêki temu unikn± urazu psychicznego lub co gorsza, za³amania nerwowego i zamkniêcia w zak³adzie dla umys³owo chorych, (2) jutro lub za kilka lat formalnie akceptowane w naszej kulturze nauki rozszerz± swoje horyzonty, koncepcje, postulaty i poszukiwania, i otworz± szeroko drzwi prowadz±ce do ogromnego wzbogacenia ludzkiej wiedzy, lepszego zrozumienia samego siebie i otaczaj±cego nas ¶rodowiska.
Je¿eli jedno lub oba te za³o¿enia zostan± spe³nione, gdziekolwiek i kiedykolwiek, bêdzie to wystarczaj±c± nagrod±.
Prezentowany tu materia³ nie jest przeznaczony dla jakiej¶ okre¶lonej grupy naukowców. Podstawow± zasad± jest raczej to, aby by³ zrozumia³y zarówno dla fachowców, jak i laików, bez popadania przy tym w mêtne uogólnienia. Fizyk, chemik, biolog, psychiatra czy filozof mog± u¿yæ bardziej specjalistycznej terminologii na okre¶lenie opisywanych tu stanów. Spodziewam siê takiej interpretacji. Wydaje mi siê jednak, ¿e jêzyk potoczny jest bardziej odpowiedni dla osoby, która chce zostaæ prawid³owo zrozumiana przez szerokie krêgi spo³eczeñstwa, a nie jedynie przez w±skie grono specjalistów.
Oczekujê tak¿e, ¿e wiele interpretacji bêdzie ze sob± sprzecznych. Najtrudniej obiektywnie rozwa¿yæ koncepcjê, która nawet je¿eli jest akceptowana jako fakt, burzy wszystkie dotychczasowe do¶wiadczenia. Jednak wiele zjawisk zosta³o uznanych za fakt na podstawie daleko mniej przekonywuj±cych dowodów ni¿ prezentowane tutaj, i s± obecnie akceptowane. Mam wiêc nadziejê, ¿e podobnie bêdzie z moimi relacjami.
Takie obiektywne rozwa¿ania s± rzeczywi¶cie najtrudniejsze.
Spójrzmy na pocz±tek tego szczerego sprawozdania z punktu widzenia osobistego do¶wiadczenia. Pêdzi³em wraz z rodzin± zwyczajne, ustabilizowane ¿ycie. Poniewa¿ lubili¶my naturê i spokój, mieszkali¶my na wsi. Jedyn± moj± niezwyk³± dzia³alno¶ci± by³y eksperymenty z nauk± podczas snu - ze mn± jako obiektem tych eksperymentów.
Pierwszy sygna³ o odchyleniu od normy mia³ miejsce pewnego niedzielnego dnia wiosn± 1958 roku. Kiedy moja rodzina posz³a do ko¶cio³a, ja prowadzi³em eksperyment s³uchaj±c ta¶my magnetofonowej w specjalnie odizolowanym pomieszczeniu. By³o to proste æwiczenie polegaj±ce na usilnym koncentrowaniu siê na pojedynczych wra¿eniach s³uchowych, z równoczesnym obni¿aniem wra¿liwo¶ci na bod¼ce p³yn±ce z innych ¼róde³. O sukcesie tej techniki decydowa³ stopieñ osi±gniêtej koncentracji.
Uwolniony od zewnêtrznych obrazów i d¼wiêków, s³ucha³em ta¶my. Nie zawierali ¿adnych niezwyk³ych czy przypadkowych uwag. Najbardziej znacz±ca w retrospekcji by³a silna sugestia, aby zapamiêtaæ i mo¿e odtworzyæ wszystko, co mia³o miejsce w czasie æwiczenia relaksacyjnego. Powtórzy³em to dok³adnie.
Po powrocie rodziny z ko¶cio³a zjedli¶my co¶ i wypili¶my kawê. Rozmowa przy stole by³a ma³o istotna i nie zwi±zana z problemem.
Jako¶ w godzinê pó¼niej chwyci³y mnie bardzo silne skurcze w okolicach przepony i splotu s³onecznego, tu¿ poni¿ej ¿eber, jakby silna obrêcz rozdzieraj±cego bólu.
Pocz±tkowo pomy¶la³em, ¿e to zatrucie pokarmowe. W desperacji zmusi³em siê do wymiotów, ale ¿o³±dek mia³em pusty. Inni czuli siê dobrze. Spróbowa³em pogimnastykowaæ siê i rozruszaæ s±dz±c, ¿e mo¿e to skurcz miê¶ni brzucha. Nie by³ to wyrostek robaczkowy, poniewa¿ dawno mi go wyciêto. Pomimo bólu mog³em normalnie oddychaæ, puls tak¿e mia³em najzupe³niej normalny. Nie wyst±pi³o pocenie ani ¿adne inne objawy - jedynie ten silny ból.
Potem przysz³o mi na my¶l, ¿e mo¿e to byæ zwi±zane z przes³uchiwaniem ta¶my. Przeszuka³em zapis, lecz nie znalaz³em niczego niezwyk³ego. Szuka³em bowiem jakiej¶ pod¶wiadomej sugestii, która mog³a spowodowaæ te objawy. Niestety, bez rezultatu.
Mo¿e powinienem by³ zadzwoniæ po lekarza? Ale mój stan nie wydawa³ siê a¿ tak powa¿ny, zreszt± bóle nie nasila³y siê. Co prawda tak¿e nie ustêpowa³y. W koñcu zadzwonili¶my po pomoc, ale wszyscy lekarze w okolicy albo wyjechali albo grali w golfa.
Skurcz i bóle trwa³y od 13.30 a¿ do pó³nocy. Nie ³agodzi³y ich ¿adne typowe, domowe ¶rodki pierwszej pomocy. Nied³ugo po pó³nocy zasn±³em z wyczerpania.
Kiedy obudzi³em siê wczesnym rankiem, skurcz i bóle zniknê³y. Pozosta³y jedynie obola³e miê¶nie, jak po ciê¿kim kaszlu, ale nic wiêcej. Do dzi¶ nie wiem, co by³o powodem skurczu. Wspominam o tym jedynie dlatego, ¿e by³ to pierwszy niezwyk³y przypadek jaki mi siê przytrafi³.
Wtedy jeszcze nie wiedzia³em, czy by³ to przejaw jakiej¶ si³y pozytywnej czy przeciwnie.
W trzy tygodnie pó¼niej wydarzy³ siê drugi niezwyk³y wypadek. Nie s³ucha³em ta¶m, poniewa¿ mia³em wewnêtrzne prze¶wiadczenie, ¿e w jaki¶ sposób by³o to zwi±zane z pó¼niejszym z³ym samopoczuciem.
Znów by³± niedziela i rodzina wysz³a do ko¶cio³a. Poniewa¿ w domu by³o cicho, wiêc po³o¿y³em siê na kanapie w salonie na krótk± drzemkê. Ledwie siê u³o¿y³em (g³ow± ku pó³nocy, o ile mia³o to jakiekolwiek znaczenie), gdy odnios³em wra¿enie, ¿e z pó³nocnej strony nieba wydobywa siê jaki¶ snop lub strumieñ ¶wiat³a, biegn±cy pod k±tem 30° ponad horyzontem. Zdawa³o mi siê, jakby dotknê³y mnie ciep³e promienie.
Pocz±tkowo pomy¶la³em, ¿e to rzeczywi¶cie ¶wiat³o s³oneczne, chocia¿ nie mog³o przecie¿ pojawiæ siê w pó³nocnej stronie domu. Kiedy poczu³em na sobie dotkniêcie promienia, moje cia³o zaczê³o gwa³townie dr¿eæ i “wibrowaæ". Nie mog³em siê poruszyæ. Zupe³nie, jak ¶ci¶niêty w imadle.
Zszokowany i przera¿ony próbowa³em wstaæ. Przypomina³o to zmagania z niewidzialnymi wiêzami. Kiedy w koñcu powoli usiad³em na kanapie, dr¿enie i wibracje ust±pi³y i znów mog³em siê swobodnie poruszaæ.
Wsta³em i zacz±³em chodziæ po salonie. By³em pewny, ¿e nie straci³em ¶wiadomo¶ci a zegar wskazywa³, ¿e od chwili, kiedy wyci±gn±³em siê na kanapie up³ynê³o zaledwie kilka sekund: W czasie trwania tego dziwnego zjawiska nie zamyka³em oczu. Widzia³em pokój i s³ysza³em dobiegaj±ce z zewn±trz odg³osy. Wyjrza³em przez okno i spojrza³em na pó³noc, sam nie wiem dlaczego, i co w³a¶ciwie spodziewa³em siê zobaczyæ. Wszystko wygl±da³o najzupe³niej normalnie. Po chwili wyszed³em na spacer i zacz±³em ³amaæ sobie g³owê nad tym co mi siê w³a¶nie przytrafi³o.
Przez nastêpnych sze¶æ tygodni te same dziwaczne ; zdarzenia powtórzy³y siê jeszcze dziewiêæ razy: Przytrafia³y mi siê w ró¿nym czasie i miejscach; a ich jedynym wspólnym elementem by³o to; ¿e zaczyna³y siê zawsze wtedy gdy siê k³ad³em. Za ka¿dym razem “ratowa³em siê" siadaj±c z wysi³kiem, a wtedy “wibracje" ustêpowa³y. I chocia¿ moje cia³o “odbiera³o" owe dr¿enia, to na zewn±trz nie by³y one widoczne.
Podejrzewa³em epilepsjê choæ wiedzia³em, ¿e epileptycy nie pamiêtaj± co siê z nimi dzia³o w czasie ataku. Wiedzia³em te¿, ¿e epilepsja jest dziedziczna i objawia siê w m³odym wieku, a to nie pasowa³o jako¶ do mojego przypadku.
Drug± mo¿liwo¶ci± by³o uszkodzenie mózgu spowodowane rakiem b±d¼ naro¶l±. Tu tak¿e symptomy nie by³y typowe. Poszed³em do naszego rodzinnego lekarza, dr Richarda Gordona i opisa³em mu objawy. Jako internista i diagnostyk powinien znaæ odpowied¼.
Po dok³adnych badaniach dr Gordon wyrazi³ przypuszczenie, ¿e za ciê¿ko pracowa³em, ¿e powinienem wiêcej spaæ i nieco schudn±æ. Krótko mówi±c nie odkry³ ¿adnych niedomagañ fizycznych. Na sugestie istnienia raka mózgu b±d¼ epilepsji wybuchn±³ ¶miechem. Przyj±³em jego s³owa za dobr± monetê i wróci³em do domu odrodzony.
Pomy¶la³em, ¿e je¶li nie istnieje ¿adna przyczyna fizyczna moich dolegliwo¶ci, to musz± to byæ halucynacje, jaka¶ forma marzenia sennego. Wiêc gdy atak powtórzy siê, bêdê go obserwowa³ mo¿liwie najbardziej obiektywnie - zobligowa³em siê nie wiedz±c, ¿e okazja nadarzy siê jeszcze tego samego wieczora.
Zaczê³o siê jakie¶ dwie minuty po tym, jak po³o¿y³em siê spaæ. Tym razem jednak, zamiast próbowaæ to zwalczyæ by³em zdecydowany wytrwaæ i zobaczyæ co z tego wyniknie. Kiedy le¿a³em, owo “wibrowanie" sp³ynê³o mi do g³owy a nastêpnie przep³ynê³o przez ca³e cia³o.
Nie by³o to dr¿enie, raczej sta³e wibracje o zmiennej czêstotliwo¶ci. By³y podobne do elektrycznego szoku, przebiegaj±cego przez ca³e cia³o, ale nie powoduj±cego ¿adnego bólu. Czêstotliwo¶æ wydawa³a siê ni¿sza od sze¶ædziesiêciu herców, byæ mo¿e stanowi³a po³owê tej wielko¶ci.
By³em przestraszony, ale równocze¶nie trwa³em uparcie w tym stanie próbuj±c zachowaæ spokój. Widzia³em dok³adnie wszystko doko³a siebie, lecz s³ysza³em bardzo niewiele, poza hucz±cym d¼wiêkiem powodowanym wibracjami. Zastanawia³em siê co bêdzie dalej.
Nic siê nie sta³o. Po mniej wiêcej piêciu minutach sensacje z wolna zanik³y a ja wsta³em, i czu³em siê najzupe³niej normalnie. Mój puls by³ trochê przy¶pieszony, najwyra¼niej z powodu podniecenia, ale nic ponadto. W rezultacie tego doznania nie ba³em siê ju¿ tak bardzo o swój stan.
Przy nastêpnych czterech czy piêciu “atakach wibracji" spostrzeg³em nieco wiêcej. Którego¶ razu wibracje wydawa³y siê rozwijaæ w pier¶cieñ iskier o ¶rednicy oko³o 50 cm, a o¶ mojego cia³a przechodzi³a przez ¶rodek pier¶cienia. Gdybym zamkn±³ oczy, móg³bym zobaczyæ ten pier¶cieñ. Pojawi³ siê wokó³ g³owy i powoli przep³ywa³ w dó³ a¿ do palców stóp i znów w stronê g³owy, utrzymuj±c ca³y czas regularn± czêstotliwo¶æ drgañ. Czas takiego cyklu wynosi³ oko³o piêciu sekund. Kiedy pier¶cieñ przep³ywa³ nad cia³em, wyczuwa³em w tych miejscach pas silnych wibracji. Kiedy obejmowa³ g³owê, razem z nim nap³ywa³ dono¶ny ³oskot i odczuwa³em jakby wibracjê w mózgu. Próbowa³em zanalizowaæ to zjawisko, ale nie mog³em dociec ani czym jest, ani co jest jego przyczyn±.
Moja ¿ona i dzieci nic o tym nie wiedzia³y. Nie by³o powodu, aby je niepokoiæ zanim nie dowiem siê czego¶ bardziej konkretnego. Do mojej tajemnicy dopu¶ci³em jedynie przyjaciela, znanego psychologa dr Fostera Bradshawa. Gdyby nie on, nie wiem gdzie bym siê obecnie znajdowa³. Mo¿e w domu wariatów.
Opowiedzia³em mu wszystko. Foster sugerowa³, ¿e mo¿e to byæ forma halucynacji. Zna³ mnie bardzo dobrze, tak samo jak dr Gordon. On tak¿e ¶mia³ siê z moich podejrzeñ co do schizofrenii. Zapyta³em go, co powinienem zrobiæ. Jego odpowied¼ bêdê pamiêta³ do koñca ¿ycia.
“No có¿, nie mo¿esz zrobiæ nic innego, jak tylko przyjrzeæ siê temu zjawisku i zorientowaæ, czym ono jest." - odpar³ dr Bradshaw. - “A poza tym nie wydaje mi siê, aby¶ mia³ jaki¶ wybór. Gdyby co¶ takiego mnie siê przytrafi³o, to poszed³bym gdzie¶ do lasu i nie ustawa³ w próbach, dopóki nie znalaz³bym odpowiedzi."
Ca³a ró¿nica polega³a na tym, ¿e przytrafi³o siê to mnie, a nie jemu, a ja nie mog³em pój¶æ do lasu; czy to dos³ownie, czy w przeno¶ni. Mia³em przecie¿ na utrzymaniu rodzinê.
Minê³o kilka miesiêcy, a wibracje dalej wystêpowa³y. Sta³o siê to prawie nudne, a¿ do pewnej nocy, kiedy to le¿a³em w ³ó¿ku tu¿ przed za¶niêciem. Nadesz³y wibracje, a ja ze znu¿eniem czeka³em, by przesz³y i ¿ebym móg³ wreszcie zasn±æ.
Leniwie spróbowa³em poruszyæ d³oni± i stwierdzi³em, ¿e to mo¿liwe. Nacisn±³em lekko d³oni± pled i po chwilowym oporze palce wyda³y siê go przenikaæ i dotykaæ le¿±cej pod nim pod³ogi. Lekko zdziwiony wsun±³em d³oñ g³êbiej. Przeniknê³a pod³ogê i napotka³a szorstk± powierzchniê sufitu pokoju poni¿ej. Przesun±³em palcami wokó³ i znalaz³em ma³y trójk±tny kawa³ek drewna, zgiêty gwó¼d¼ i trochê trocin. Choæ nieszczególnie by³em zainteresowany tym snem na jawie, wepchn±³em jednak d³oñ jeszcze g³êbiej. Przesz³a przez sufit pierwszego piêtra a ja odnios³em wra¿enie, jakby i moje ramiê przesz³o przez pod³ogê. D³oñ dotknê³a wody. Popluska³em w niej palcami.
Nagle u¶wiadomi³em sobie to wszystko i kompletnie oprzytomnia³em. Krajobraz za oknem zalany by³ ¶wiat³em ksiê¿yca. Czu³em, ¿e le¿ê na ³ó¿ku, okryty pledem, pod g³ow± mam poduszkê a kiedy oddycham, moja pier¶ podnosi siê i opada. Wibracje trwa³y, ale by³y mniej intensywne.
Moja d³oñ jednak - co by³o niemo¿liwe - igra³a w wodzie i mia³em wra¿enie, jakby ca³e moje ramiê przenika³o poprzez pod³ogê. Z pewno¶ci± by³em ca³kowicie rozbudzony, lecz wra¿enia by³y wci±¿ takie same. Jak mog³em byæ rozbudzony i równocze¶nie “¶niæ", ¿e moja rêka przenika pod³ogê?
Wibracje zaczê³y ustêpowaæ a ja pomy¶la³em, ¿e pomiêdzy nimi a moj± rêk± przenikaj±c± pod³ogê istnieje jaki¶ zwi±zek. Je¿eli znikn± nim zd±¿ê wyj±æ rêkê, pod³oga mo¿e siê “zamkn±æ" i stracê ramiê. Mo¿e wibracje wytworzy³y otwór w pod³odze tylko chwilowo? Zastanawia³em siê jak to mo¿liwe.
Wyrwa³em rêkê z pod³ogi, po³o¿y³em na ³ó¿ku a wibracje wkrótce usta³y. Wsta³em, zapali³em ¶wiat³o i spojrza³em na miejsce obok ³ó¿ka. Ani w pod³odze, ani w pledzie nie by³o ¿adnej dziury. Obejrza³em d³oñ i ca³e ramiê, a nawet spróbowa³em poszukaæ na d³oni ¶ladów wilgoci. Nie by³o ¿adnych, a ramiê wygl±da³o absolutnie normalnie. Rozejrza³em siê po pokoju. ¯ona spa³a spokojnie w ³ó¿ku, a wszystko by³o w najzwyklejszym porz±dku.
D³ugo my¶la³em jeszcze o tej halucynacji, zanim uspokoi³em siê na tyle, by zapa¶æ w sen. Nastêpnego dnia rozwa¿a³em wyciêcie dziury w pod³odze, ¿eby sprawdziæ czy to czego dotyka³em znajduje siê tam naprawdê - trójk±tny kawa³ek drewna, zgiêty gwó¼d¼ i trociny. Nie mog³em jednak zdecydowaæ siê na uszkodzenie pod³ogi jedynie z powodu jakiej¶ dzikiej halucynacji.
Opowiedzia³em o tym epizodzie dr Bradshawowi, a on zgodzi³ siê, ¿e by³ to raczej przekonywuj±cy sen na jawie. Popar³ pomys³ zrobienia dziury w pod³odze. Przedstawi³ mnie znakomitemu psychiatrze, doktorowi Lewisowi Wolbergowi. W czasie obiadu wspomnia³em mu ostro¿nie o fenomenie wibracji. Okaza³ grzeczne zainteresowanie, ale równocze¶nie da³ mi do zrozumienia, ¿e nie jest w nastroju do tego typu “spraw", czego zreszt± nie mog³em mieæ mu za z³e. Nie odwa¿y³em siê wiêc zapytaæ go o rêkê w pod³odze.
Stawa³o siê to coraz bardziej zagmatwane. Moje ¶rodowisko i osobiste doznania wymaga³y od nowoczesnej techniki stuprocentowych odpowiedzi, lub przynajmniej zdecydowanej opinii. Jak na laika, mia³em stosunkowo rozleg³± wiedzê naukow±, in¿ynieryjn± i medyczn±. Teraz jednak zetkn±³em siê z czym¶, na co nie mog³em odpowiedzieæ ani szybko, ani ³atwo. Nawet teraz, po up³ywie pewnego czasu, wci±¿ jeszcze nie jestem w stanie ogarn±æ ca³o¶ci tego zagadnienia.
Je¿eli s±dzi³em, ¿e stawi³em ju¿ czo³a wszystkim niedogodno¶ciom, to dlatego, i¿ nie wiedzia³em co mnie jeszcze czeka. Jakie¶ cztery tygodnie pó¼niej, kiedy ponownie nadesz³y “wibracje", by³em ostro¿niejszy. Pó¼n± noc± le¿a³em w ³ó¿ku tu¿ przed za¶niêciem. ¯ona spa³a obok mnie. Wibracje wydawa³y siê powstawaæ w g³owie i wkrótce obejmowa³y ca³e cia³o. Kiedy le¿±c próbowa³em zdecydowaæ siê na jak±¶ metodê zanalizowania zjawiska, w pewnej chwili pomy¶la³em, jak to mi³o by³oby wzi±æ po po³udniu szybowiec i polataæ (by³o to moje ówczesne hobby). Niczego nie podejrzewaj±c rozmy¶la³em o przyjemno¶ciach latania.
Po chwili u¶wiadomi³em sobie, ¿e co¶ uciska mi bark. Zdziwiony siêgn±³em rêk± do ty³u aby zbadaæ przyczynê. Moja d³oñ napotka³a g³adk± ¶cianê. Przesun±³em po niej rêk± tak daleko jak mog³em siêgn±æ, lecz wyczuwa³em jedynie jednolicie g³adk± powierzchniê.
Zaniepokojony próbowa³em przenikn±æ wzrokiem ciemno¶æ. Stwierdzi³em, ¿e to ¶ciana; a ja opieram siê o ni± barkiem. Wywnioskowa³em, ¿e po za¶niêciu spad³em z ³ó¿ka (co prawda nigdy mi siê to nie przytrafi³o, ale poniewa¿ dzia³o siê tyle dziwnych rzeczy...).
Rozejrza³em siê. Co¶ siê tu nie zgadza³o. ¦ciana nie mia³a okien, nie sta³y przy niej ¿adne meble; nie by³o te¿ drzwi. To nie by³a ¶ciana w mojej sypialni. Jednak w jaki¶ sposób by³a znajoma. Rozpozna³em j± prawie natychmiast. To nie ¶ciana, a sufit! Unosi³em siê pod sufitem, uderzaj±c weñ ³agodnie przy ka¿dym ruchu. Zaskoczony obróci³em siê w powietrzu i spojrza³em w dó³. W mroku majaczy³o moje ³ó¿ko, na nim dwie postacie. Po prawej stronie by³a moja ¿ona. Obok niej kto¶ le¿a³. Oboje wydawali siê spaæ.
Co za dziwaczny sen, pomy¶la³em, i kto ¶pi u boku mojej ¿ony? Przyjrza³em siê bli¿ej i dozna³em prawdziwego szoku. To by³em ja.
Moja reakcja by³a niemal natychmiastowa. Ja by³em tu, a tam by³o moje cia³o. Umiera³em - to by³a ¶mieræ, a ja nie by³em jeszcze na ni± gotowy. W jaki¶ sposób wibracje zabi³y mnie. Zdesperowany zanurkowa³em do w³asnego cia³a. Po chwili poczu³em ³ó¿ko i ko³drê, a kiedy otworzy³em oczy zobaczy³em, ¿e le¿ê w ³ó¿ku.
Co to by³o? Czy¿bym rzeczywi¶cie otar³ siê o ¶mieræ? Moje serce bi³o jak oszala³e, ale zwa¿ywszy okoliczno¶ci, nie by³o to takie dziwne. Porusza³em rêkami i nogami. Wszystko wydawa³o siê normalne. Wibracje zniknê³y. Wsta³em i przeszed³em siê po pokoju, wyjrza³em przez okno a potem zapali³em papierosa.
D³ugo zbiera³em siê na odwagê, aby po³o¿yæ siê do ³ó¿ka i zasn±æ.
W nastêpnym tygodniu poszed³em do dr Gordona na badania. Nie poda³em mu przyczyny wizyty, ale spostrzeg³em, ¿e siê zmartwi³. Obejrza³ mnie bardzo dok³adnie, zrobi³ badanie krwi i moczu, prze¶wietlenie i elektrokardiogram, obmaca³ wszystkie jamy - w ogóle wszystko co tylko przysz³o mu do g³owy. Przebada³ mózg i zada³ mi wiele pytañ na temat sprawno¶ci motorycznej poszczególnych czê¶ci cia³a. Nastêpnie zrobi³ EEG (analiza fal mózgowych), ale ono tak¿e nie wykaza³o ¿adnych zmian. Przynajmniej nic mi o nich nie powiedzia³, a pewien jestem, ¿e zrobi³by to, gdyby co¶ znalaz³.
W koñcu poda³ mi jakie¶ ¶rodki uspokajaj±ce i odes³a³ do domu z zaleceniem, ¿ebym zrzuci³ parê kilo, mniej pali³ a wiêcej odpoczywa³. Powiedzia³ te¿, ¿e je¿eli rzeczywi¶cie mam jaki¶ problem, to z pewno¶ci± nie jest to problem fizyczny.
Spotyka³em te¿ dr Bradshawa. Kiedy opowiedzia³em mu nocne zdarzenie, wykaza³ jeszcze mniej zrozumienia i nie doradzi³ w³a¶ciwie niczego co mog³oby mi pomóc. By³ zdania, ¿e powinienem spróbowaæ powtórzyæ to doznanie; je¿eli mi siê uda. Odpar³em, ¿e nie jestem jeszcze gotowy na ¶mieræ.
“Nie s±dzê, ¿e od razu musisz umieraæ" - stwierdzi³ spokojnie dr Bradshaw. - “Niektórzy faceci od jogi, czy paraj±cy siê religiami wschodu utrzymuj±, ¿e mog± to robiæ kiedy tylko zechc±".
“Co robiæ?" - zapyta³em.
“Przecie¿ mówiê - opuszczaæ na jaki¶ czas swoje cia³o" - odpar³. - “Twierdz±, ¿e mog± poruszaæ siê poza cia³em. Ty te¿ móg³by¶ spróbowaæ".
Powiedzia³em mu, ¿e to przecie¿ ¶mieszne. Nikt nie mo¿e poruszaæ siê bez swojego fizycznego cia³a.
“Nie by³bym taki pewien" - odpar³ spokojnie dr Bradshaw. - “Powiniene¶ poczytaæ trochê o Hindusach. Czy w college'u studiowa³e¶ filozofiê?"
Odpar³em, ¿e tak ale nie by³o tam niczego, co odnosi³oby siê do podró¿y poza cia³em.
“No có¿, byæ mo¿e nie mia³e¶ odpowiedniego profesora" - dr Bradshaw zapali³ cygaro i popatrzy³ na mnie. - “Ale nie b±d¼ tak± zakut± pa³±. Spróbuj i sam siê przekonaj. Jak mawia³ mój stary profesor filozofii: Je¿eli jeste¶ ¶lepy na jedno oko, krêæ g³ow±, a je¿eli jeste¶ ca³kiem ¶lepy, to nastaw uszu i s³uchaj."
Zapyta³em co ma robiæ ten, kto jest równocze¶nie i ¶lepy i g³uchy, ale nie dosta³em odpowiedzi. Oczywi¶cie dr Bradshaw mia³ wszelkie powody do takiej reakcji. Ostatecznie przydarzy³o siê to mnie, a nie jemu. Nie wiem jednak, co zrobi³bym bez jego pragmatycznego podej¶cia i cudownego poczucia humoru. To d³ug, którego nigdy nie bêdê w stanie sp³aciæ.
Wibracje przysz³y i odesz³y jeszcze sze¶æ razy, zanim zebra³em siê wreszcie na odwagê by powtórzyæ doznanie. A kiedy to zrobi³em, by³o to prawie jak rozczarowanie. Gdy wibracje osi±gnê³y pe³ne natê¿enie pomy¶la³em o uniesieniu siê ku górze - i unios³em siê.
Delikatnie dryfowa³em ponad ³ó¿kiem a kiedy pomy¶la³em, aby siê zatrzymaæ, zatrzyma³em siê i zawis³em w powietrzu. Nie by³o to wcale nieprzyjemne uczucie, ale by³em podenerwowany obawiaj±c siê jakiego¶ wypadku. Po paru sekundach pomy¶la³em, aby siê opu¶ciæ i po. chwili poczu³em, ¿e jestem z powrotem w ³ó¿ku a wszystkie moje fizyczne zmys³y dzia³aj± normalnie. Od chwili, w której po³o¿y³em siê do ³ó¿ka, a¿ do zaniku wibracji nie mia³em ¿adnej przerwy w ¶wiadomo¶ci. Gdyby wszystko okaza³o siê halucynacj± lub snem, by³bym w nie lada k³opocie. Nie potrafi³bym powiedzieæ, gdzie w takim wypadku zaczyna siê granica pomiêdzy jaw± a snem.
W zak³adach dla umys³owo chorych s± tysi±ce ludzi, którzy maj± dok³adnie taki sam problem.
Kiedy po raz drugi z rozmys³em spróbowa³em siê oddzieliæ od cia³a, znów mi siê to uda³o. Unios³em siê wysoko pod sufit. Tym razem jednak poczu³em tak przemo¿ny poci±g seksualny, ¿e nie by³em w stanie my¶leæ o niczym innym. Zak³opotany i zirytowany na sw± niemoc w kontrolowaniu podobnych emocji, powróci³em do fizycznego cia³a.
Dopiero po piêciu kolejnych takich epizodach odkry³em tajemnicê ich kontroli. Znaczenie seksualizmu w ca³ej tej kwestii jest tak du¿e, ¿e po¶wiêcê mu pó¼niej oddzielny rozdzia³. Wtedy jednak by³a to denerwuj±ca blokada mentalna, zatrzymuj±ca mnie w miejscu, gdzie le¿a³o moje cia³o.
Nie znaj±c ¿adnej terminologii zacz±³em nazywaæ ten stan Stanem Drugim, a niefizyczne cia³o - Cia³em Drugim. Terminy te s± tak samo dobre jak inne.
Do chwili pierwszego, mog±cego stanowiæ konkretny dowód do¶wiadczenia, wszystkie te doznania traktowa³em jak sny na jawie, halucynacje, aberracje na tle neurotycznym lub fantazje spowodowane autohipnoz±. Mog³y to byæ te¿ pocz±tki schizofrenii, a nawet jeszcze gorzej.
Owo pierwsze doznanie by³o szokiem. Gdybym zaakceptowa³ je jako fakt, podwa¿y³oby niemal wszystkie moje ¿yciowe do¶wiadczenia, podstawy zdrowego rozs±dku oraz ocenê otaczaj±cej mnie rzeczywisto¶ci. Przede wszystkim jednak strzaska³o by moj± wiarê w ca³o¶æ naszej kultury, no i oczywi¶cie w naukow± wiedzê. Do tej pory uwa¿a³em, ¿e naukowcy znaj± odpowiedzi na wszystkie pytania. No, prawie na wszystkie.
Ale z drugiej strony, je¿eli odrzuci³bym to co ewidentne, musia³bym odrzuciæ tak¿e i to, co tak bardzo powa¿a³em: niezale¿no¶æ rodzaju ludzkiego oraz wznios³± walkê o przekszta³cenie niewiedzy w wiedzê, dziêki u¿yciu intelektu i podstaw naukowych.
Tak przedstawia³ siê mój dylemat. Mog³o to byæ prawdziwe dotkniêcie magicznej ró¿d¿ki, ofiarowuj±cej mi w ten sposób niezwyk³y dar. Sam nie wiem.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pajaa1981.pev.pl